środa, 14 maja 2014

Prolog


*oczami Holly*

Obudziłam się rano z myślą, że jest już po nowym roku, więc czas ruszyć dupsko i iść na uczelnie. Minęła dopiero połowa pierwszego roku, a ja już marzę o wakacjach. Pod koniec liceum wybranie studiów było dla mnie nie lada wyzwaniem. Zastanawiałam się pomiędzy prawem, architekturą, a dziennikarstwem. Wybrałam ostatnią opcję, bo wydawała mi się najciekawsza. Zawsze chciałam pisać opowiadania dla małych dzieci, książki lub być dziennikarką. Także recenzje filmów i książek zawsze mi się podobały. Przez pewien czas miałam nawet bloga z właśnie takimi artykułami, ale posty zamieszczam już co raz rzadziej. Otworzyłam oczy, kończąc moje rozmyślania studenckie i popatrzyłam na biały sufit. Za drzwiami słyszałam kłótnie moich dwóch współlokatorek - Alex i Chloe, które pewnie jak co dzień toczyły walkę o łazienkę. Nie znosząc już wrzasków pod moimi drzwiami, zrzuciłam z siebie ciepłą kołdrę i powędrowałam do drzwi, które otworzyłam z impetem. Dziewczyny popatrzyły na mnie zdziwione.
- Ooo Holly wstała. - powiedziała Alex. - Radzę Ci się pośpieszyć, bo jest 7:30. - patrzyłam na nie przez chwilę i nie dochodziło do mnie, że miałam trochę mniej czasu niż moje koleżanki.
Wbiegłam przez nie do łazienki. Załatwiłam poranną toaletę, szybki makijaż i wybiegłam z pomieszczenia do mojego pokoju, otwierając dużą białą szafę. Wybrałam szybko to i ruszyłam do kuchni, żeby napić się chociaż soku. 7:40 nie jest źle jak na mnie, a na uczelnie miałam 10 minut od domu idąc pieszo. Wbiegłam jeszcze szybko do sypialni i wrzuciłam do torby parę podręczników. Założyłam ubranie wierzchnie i wyszłam, zakluczając drzwi. Wygrzebałam słuchawki i podłączyłam do białego iPhon'a włączając moją ulubioną piosenkę Birdy, Skinny Love. Przyśpieszyłam trochę tempa, widząc na zegarku, że nie zostało mi już dużo czasu. Po paru minutach znalazłam się na terenie szkoły. Potruchtałam do szarej szafki z numerem 290 i wrzuciłam do niej kurtkę. Równo z dzwonkiem znalazłam się pod salą gdzie miałam mieć zaraz zajęcia. Podeszłam do moich najlepszych koleżanek z tej klasy. Ogólnie ta grupa była mało liczebna pod względem dziewczyn.
- Hej Holly, myślałyśmy, że już nie przyjdziesz. - uśmiechnęła się do mnie blondynka o imieniu Juliette.
- Jak mogłabym nie przyjść. Dzisiaj Edwards zdradza tajemnicze zadanie. - wyszczerzyłam się.
Weszłyśmy do pomieszczenia i zajęłyśmy dwie ławki pod ścianą na samym końcu. Dziewczyny usiadły przede mną, a ja za nimi. Wyciągnęłam zeszyt po czym rzuciłam go na stół i oparłam się o betonową podpórkę, na której położyłam głowę.
- Witajcie kochani, dzisiaj zdradzę wam o co chodziło w magicznym zadaniu. - powiedziała młoda kobieta od angielskiego. Usiadła na biurku. - Uwielbiam was trzymać w niepewności. - uśmiechnęła się do nas.
- To już pani może powiedzieć o co chodzi. - usłyszałam z tyłu sali męski głos Daniela.
- Oczywiście już wyjaśniam. - zeskoczyła z blatu i podeszła do szafki. Wyciągnęła szklaną kulę z papierkami. Chwyciła ją do rąk i zaczęła nią robić koła w powietrzu przy okazji przemieszczając karteczki. - Zabawa, a w sumie wasze zadanie będzie następujące. W tej oto kuli znajdują się karteczki z wypisanymi nazwiskami współczesnych artystów, zespołów lub innej sławnej osoby na przykład jakiejś modelki, aktora i tak dalej. Waszym zadaniem będzie śledzenie losów tej osoby przez określony czas i pisanie artykułów o niej. Wszystkie będziecie mi oddawać, a ja razem z innymi nauczycielami od angielskiego wybierzemy najlepsze i damy do gazety. Oczywiście nie podpisujecie się pełnymi nazwiskami i imionami tylko inicjałami żeby zachować swoją anonimowość. - wszyscy pokiwali głową z uznaniem. No, trzeba przyznać, że kreatywność do wymyślania taki różnych prac to ma. - No dobrze, to żeby was dłużej nie stresować... Losujemy! - zaczęła od naszego rzędu. Widziałam bezcenny wyraz mojej koleżanki, gdy ujrzała nazwisko. Nie był on zachwycony. Nauczycielka podeszła do mnie.
- No dalej Holly losuj. - zagryzłam dolną wargę, włożyłam rękę do szklanej kuli i zamknęłam oczy.
Czułam się jakbym losowała osobę której mam kupić prezent na święta albo jakąś wygraną w lotto czy coś w tym stylu. Wyciągnęłam rękę i lekko otwierałam powieki odwijając papierek. Wciągnęłam powietrze do płuc i spojrzałam na kartkę. Zespół.. Gdy zobaczyłam nazwę, miałam ochotę wstać, rozpędzić się i wbiec w ścianę.
- Gratuluje. - poklepała mnie Edwards po ramieniu i poszła dalej. Dziewczyny spojrzały na mnie dziwnym wzrokiem. Czy mój wyraz twarzy mówił sam za siebie?
- Kogo masz? - zapytała Hannah.
- A wy?
- Anne Kendrick. - odpowiedziała.
- Miley Cyrus. - dodała Juliette i obie spojrzały na mnie pytającym wzrokiem. Rzuciłam kartkę w ich kierunku i oparłam się o oparcie krzesła.
- One Direction...
Popatrzyły na mnie milcząc.
- Dasz radę coś napisać. - popatrzyłam na nie. Napisać oczywiście, że tak, ale skąd mam wziąć o nich mało powtarzalne informacje? Wypuściłam powietrze z ust. Nie było pewnie mowy o ponownym wylosowaniu, więc chyba musiałam się pogodzić z największym koszmarem mojego życia. Zawsze miałam pecha co do takich rzeczy, ale dlaczego akurat oni?!
Reszta lekcji minęła na omawianiu zasad i czasu przez ile będziemy przynosić artykuły. Stwierdziliśmy, że do marca chyba, że nam się to spodoba to dłużej, co szczerze mówiąc wątpię. Dzwonek zadzwonił i skierowałam się w stronę szafek żeby szybko wyjąć potrzebne książki i skierować się ku klasie matematycznej. Zamknęłam z hukiem drzwi od metalowego schowka i o mało zawału nie dostałam przez stojącego za nimi chłopaka o ciemnych blond włosach i szarych oczach.
- Jejku Marcus, ale mnie wystraszyłeś. - odezwałam się do brata, który był na trzecim roku.
- Aż taki straszny jestem? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie, ale Twoje skradanie się, czasami jest przerażające. Coś się stało, że nawiedzasz mnie podczas przerwy?
- Nie. - powiedział. - W sumie jest jedna rzecz..
- Dajesz. - powiedziałam i oparłam się ramieniem o szafkę.
- No bo.. - zaczął. - .. jest taka dziewczyna...
- O dziewczyna. - zaszokowała mnie jego odpowiedź. Pierwszy raz nasz temat był inny niż wszelkiego rodzaju kłótnie i prośby o pomoc w zadaniu domowym. - Kontynuuj.
- Nie owijając w bawełnę chodzi mi o tą twoją koleżankę, z którą mieszkasz. Ta blondynka.. Jak jej...
- Chloe?
- Tak, właśnie.
- No i co z nią? - zapytałam nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Chodzi mi o to, czy dasz mi jej numer telefonu.
Zaśmiałam się. Nie wiem dlaczego, ale był to śmiech nie do opanowania. W końcu się ogarnęłam widząc zdezorientowaną minę brata.
- Ona Cię nie zna, a ty chcesz przeze mnie prosić o jej numer? O nie braciszku tak łatwo nie będzie, musisz się postarać.
- Ale niby jak? Nie widuję się z Tobą, to co dopiero z nią. - odpowiedział z pretensją w głosie.
- To musisz kiedyś do nas przyjść, wtedy kiedy będzie Chloe, niby o jakąś poradę czy coś no i wtedy może ona się do nas dosiądzie. - zadzwonił dzwonek. - Nie wiem, dasz radę. Wierzę w Ciebie. - poklepałam go po ramieniu. - A teraz lecę, bo mam większy kłopot. Cześć! - rzuciłam mu przez ramię pędem ruszając do sali, która była na drugim końcu budynku.

*parę godzin później*

Weszłam do domu zmęczona całym dniem. Rzuciłam torbę na biurko i walnęłam się na duże łóżko, które jeszcze nie było pościelone. Jedyne o czym teraz marzę, to pójście spać i zapomnienie o całym dniu i innych rzeczach lub po prostu wyjść gdzieś z przyjaciółkami. Niestety historia się sama do głowy nie wbije. Pościeliłam łóżko stojące pod ścianę opierając o nią masę poduszek. Wzięłam podręcznik i usiadłam po turecku, przerzucając kolejne strony książki, w końcu zatrzymując się na odpowiednim temacie. Monarchia angielska... Elżbieta I, republika, Karol I Stuart... Będąc już na końcówce tematu, usłyszałam dźwięk telefonu. Sms od Alex.

"Karaoke o 19? :) xx"

Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, ale z drugiej strony co miałam robić? Siedzieć cały wieczór przed komputerem i wpieprzać popcorn tym bardziej, że dzisiaj był piątek? Nauka dzisiaj była w ogóle nieporozumieniem, ale cóż poradzić, że wolę się uczyć wcześniej? Odrzuciłam lekko podniszczony podręcznik na bok i odpisałam. 

"Pewnie. Wrócisz przed tym do domu?"

Odpowiedzi nie dostałam. Usłyszałam przekręcanie klucza w zamku i zobaczyłam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. 
- Tak będę. - wyszczerzyła się Alex i zniknęła. 
Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w poszukiwaniu przyjaciółki. Wparowałam do kuchni. Stała opierając się o blat i pijąc sok. Usiadłam na krześle i się uśmiechnęłam. Popatrzyła się na mnie dziwnie. 
- Coś nie tak? 
- Nie, nie. - odpowiedziałam, przestając się uśmiechać. Czy moja twarz wyglądała dziwnie z tą miną?
- A jak tam tajemnicze zadanie na angielskim? - zapytała ciekawa, siadając przy mnie na krześle obok. 
- Było jakieś losowanie artystów lub zespołów, o których mamy pisać artykuły dziennikarskie do końca marca. Najlepsze zostaną opublikowane w gazecie. 
- Oo, grubo. Kogo wylosowałaś? 
Przymrużyłam oczy. 
- One Direction. - ze strony przyjaciółki, jak mogłam się spodziewać, spotkałam się z wybuchnięciem ze śmiechu. - Dziękuje za wsparcie i pocieszenie w tej trudnej życiowej sytuacji. - parsknęłam. 
- Ja bym się cieszyła na twoim miejscu. 
Podniosłam brwi. 
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona. 
- Przeglądałam przed chwilą tablicę na mądrym Facebook'u i podobno różne gwiazdy mają być na karaoke. Niektórzy wokaliści będą wybierać utalentowane osoby do duetu albo do grupy. I między innymi będą tam najprawdopodobniej oni.
- To już wiem dlaczego chcesz tam iść. 
Uśmiechnęła się do mnie. 
- Ja nie mam szans, ale ty tak. Kto wie.. Może poznasz się z One Direction, a zdobywanie jakiś pysznych wiadomości o nich na artykuły przyjdzie Ci łatwo? - uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Pokiwałam głową z uznaniem. Rzeczywiście, plan idealny. Tylko jeden problem. Gdy się czegoś dowiem nie mogę być sama, bo wtedy już na pewno będą wiedzieli kim jest tajemnicza dziennikarka, która będzie ich prześladować do marca jak nie dłużej... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz