czwartek, 30 października 2014

Rozdział 34

Kursywa czcionka to wspomnienia ☺

*oczami Holly*

- Ustaliliście, kto w który dzień jest na testach? - zapytał wice kiedy przyszliśmy do jego gabinetu.
- A po co mieli byśmy tam przychodzić? - odezwał się Scott.
- Mowa na początek każdego dnia. - przypomniał. - Byłbym za tym żebyście tego pierwszego dnia pojawili się wszyscy.
- No dobra. - przytaknęliśmy w trójkę.
- Potem mi wszystko jedno kto będzie, byle punktualnie.
Mówił jeszcze jak mamy się zachowywać i co ewentualnie powiedzieć. Wyszliśmy z jego gabinetu chwilę przed dzwonkiem.
- To jak? - zapytał Robert.
- No... - zaczęłam. - Ja chciałam w te dni się wyrwać z Anglii. Została bym oczywiście w środę, ale wieczorem chciałabym już wylecieć.
- Spoko. - powiedział Scott. - Ja mogę iść w czwartek.
- Okej, pójdę w piątek. - odpowiedział Hells.
- Dzięki chłopacy. - przytuliłam ich.
- Lecisz do Harry'ego? - zapytał blondyn. Pokiwałam lekko głową. Teraz musiałam znaleźć osobę która też by chciała polecieć do Francji. Pozostało mi próbować przekonać dziewczyny.

*dzień później *

Wróciłam do domu i zmęczona ciężkim dniem na uczelni. Miałam dzisiaj zarezerwować bilety, ale przed tym musiałam porozmawiać  Z Alex i Chloe. Weszłam do salonu gdzie brunetka standardowo czytała książkę, a Chloe szukała czegoś w telefonie.
- Słuchajcie dziewczyny. - powiedziałam i usiadłam na kanapie. - Mam do was sprawę... - zaczęłam, a one wlepiły we mnie swoje spojrzenia.
- Coś się stało? - zapytała Chlo.
- Nie. Mam dla was tylko pewną propozycję. Co Wy na to, żeby jutro polecieć do Francji do chłopaków?
- Lecieć? Sama z siebie nam to proponujesz? - zapytała zdziwiona Alex. Podeszła do mnie i położyła mi rękę na czole. - Dobrze się czujesz, ktoś Cię zmusił do tego?
- Nie! Po prostu chciałam polecieć do nich.
- Głównie do Harry'ego. - zauważyła.
- Jeden pies. - machnęłam ręką i uśmiechnęłam się. - To jak?
- Ja odpadam. - odpowiedziała blondynka. - Mam już plany. - uniosła tajemniczo kąciki ust.
- Okej, nie wnikam. - wystawiła ręce w geście poddania. - Alex?
- Chciałabym, ale mama mnie zmaltretowała, żebym ich odwiedziła.
Westchnęłam.
- Nie pojadę sama... - powiedziałam z grymasem na twarzy. Zrezygnowania poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Chciałam do niego jechać i zrobić mu niespodziankę, ale zawsze coś musi stanąć mi na drodze. Poczułam jak telefon zaczyna mi dzwonić w telefonie sygnałem typowym dla Facebook'owego Messenger'a. Wyjęłam urządzenie i odczytałam wiadomość od Sky. Od ostatniego czasu utrzymujemy bliższe kontakty. Przez to że znalazła mnie na ławce w parku, stwierdziłam że mogę ją informować o sprawie Styles'a.

Sky: Jak tam? :)

Ja: Słabo, a u Ciebie?

Sky: Nawet dobrze. Co się stało?

Ja: Nie uda mi się polecieć do Harry'ego. Nie mam żadnej osoby chetnej na podróż. :/

Sky: Ja mogę z Tobą polecieć. Zawsze chciałam odwiedzić Francję, a w czasie kiedy Wy będziecie sobie romansować to ja pozwiedzam :)

Ja: O Jezusie, jak ja mam Ci dziękować? *-*

Sky: Możesz przyjść i pomóc mi sprzątać, bo Edwards z Meri robią obchody po mieszkaniach za godzinę.

Ja: Serio?! Dlaczego my o tym nic nie wiemy? Ratujesz mnie dzisiaj po raz drugi. :D

Sky: Nie ma za co. To leć sprzątać xx

Nie odpisałam na to nic, tylko wysłałam wielkiego kciuka w górę. Popędziłam do dziewczyn oznajmiając nieszczęśliwa nowinę i zabrałyśmy się za sprzątanie. Gdy sprawdzanie się zakończyło, powróciłam do mojego wysprzątanego pokoju i zarezerwowałam bilety na jutrzejszy lot.

*dzień później*

- O Jezu, pierwszy raz nie mogę się doczekać lotu. - mówiłam cały czas podekscytowana. To było straszne w jaki sposób na mnie wpływał ten chłopak. Cieszyłam się na wsiadanie do samolotu.
- Nie widać, ze boisz się podróżować. - uśmiechnęła się do mnie Sky. Uprzedziłam ją że mogę trochę histeryzować chociaż na razie się na to nie zabierało.
- Pogadamy o tym jak wejdziemy na pokład. - wystawiłam język w jej kierunku. Gadałam z Louisem i wiem gdzie mają hotel. Wystarczy ze mu napiszę to zaprowadzi Harry'ego w ustalone miejsce żebym mogła mu zrobić niespodziankę.
- Bierzemy razem pokój? - zapytałam kiedy powoli zaczął nachodzić mnie stres.
- Holly, przecież wiesz jak to się skończy. Styles albo Cię zaciąganie do swojego pokoju,albo nie da ci z niego wyjść. - mrugnęła do niego.
- Serio? Ty też? - westchnęłam. - już przed wyjściem dziewczyny mi prawiły kazania ze nie chcą ponownie zostać ciociami.
- Oj przestań,ale ja też nie chce jeszcze zostać ciocia. - zaś miała się. - Jednak uważam że jesteście na tyle dorośli się nie trzeba was uczyć jak się zabezpieczać. - wyszczerzyła się. Zrezygnowana pokręciłam przecząco głową. - I tak dostanie ochrzan.
- Za co?  - zapytałam zdziwiona.
- Ja dobrze pamiętam jak Cię skrzywdził. Tego dnia kiedy Cię poznałam... płaczącą na ławce. Nie miałam kiedy się z nim rozliczyć. - powiedziała i pociągnęła rękawy do góry w bojowym geście. Wybuchnęłam śmiechem przyciągając uwagę paru pasażerów. Wydaje mi się ze ten lot będzie jeden z lepszych.

*kilka godzin później*

Jechałyśmy już w stronę hotelu. Cała byłam podekscytowana. Prawie cały lot przespałam, więc byłam wypoczęta i gotowa spotkać się ze znajomymi.

Ja: Jesteśmy w drodze :)))

Lou: Okej, to my zaraz będziemy schodzić.

Ja: Pamiętaj żeby siedzieć cicho :P

Lou: Spoczko foczko. Twój Romeo i ja jesteśmy już na dole. Tak jak się umówiliśmy nie za blisko recepcji :)

Nie odpisałam już nic, ale po chwili dostałam sms'a od Hazz'a.

Harry ♥: Co robisz piękna?

Ja: Nic ciekawego. Nudzę się bez Ciebie :"(

Zagryzłam dolna wargę. Jeszcze parę minut...

Harry ♥: Ja też ;-; ile bym dał żeby Cię teraz przytulić.

Zamieniłam się w dobrą wróżkę że spełniam życzenia? Chyba tak.

Ja: Może się jakoś niedługo spotkamy xx

Harry ♥: Może za 10 minut pogadamy na Skypie?  Louis ściągnął mnie do holu nie wiadomo po co.

Już nie odpisałam, bo kierowca się zatrzymał. Zapłaciliśmy i wyszłyśmy na zewnątrz czekając aż taksówkarz wyciągnie nam nasze torby. W tym czasie dostałam sms'a.

Lou: Gdzie ty kuźwa jesteś?! JA CHCĘ MOJE HALLY!! ♥♥

Wywróciłam oczami. Następny... przekroczyłyśmy próg hotelu i tak jak ustaliłyśmy na początku wzięłyśmy wspólny pokój. Byłam cała podekscytowana. Bardzo długo myślałam co zrobić podchodząc do niego. Zastanawiałam się czy nie podbiec i rzucić mu się na jego kolana, ale stwierdziłam, ze ich ochrona by zareagowała zbyt... gwałtownie. Po zameldowania się, zostawiłam na chwilkę torbę ze Sky i na palcach podbiegłam do chłopaków. Zakryłam loczkowi oczy dłońmi.
- A czy spotkanie face to face może zastąpić Skype'a? - szepnęłam mu do ucha. Chłopak gwałtownie się obrócił i najpierw się we mnie wpatrywał jakby nie wierzył że tam stoję. Dopiero po chwili ocknął się i wstał przytulając mnie mocno do siebie.
- Jezu, Holly. Nawet nie wiesz jak się cieszę ze Cię widzę. - powiedział. - Nie odpisywałaś mi 20 minut. 20 minut! Myślałem że coś Ci się stało!
- Jesteś okropny. - odsunęłam się lekko od niego żeby spojrzeć w jego twarz. - Przyleciałam do Ciebie a ty jeszcze z pretensjami do mnie wyskakujesz. - zrobiłam minę smutnego psiaka. - Nawet się nie cieszysz. - chciałam się odwrócić i odejść, ale uniemożliwił mi to przyciągając mnie do siebie. Przywarł swoje wargi do moich,a ja zatraciłam się w jego ustach.
- Bardzo, bardzo się cieszę. - powiedział gdy skończył nasz pocałunek. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo tęskniłem.
- Zdaje sobie,bo też za tobą tęskniłam. - uśmiechnęłam się do niego.
- Zostajesz ze mną do końca naszej trasy? - na jego twarzy zawitał ogromny uśmiech.
- Z chęcią ale nie mogę. - odpowiedziałam smutno. - Ale zostaje z wami do niedzieli rano. - stanęłam na palcach i musnęłam jego wargi.
- Z wami? - zapytał zdziwiony.
- No chyba nie tylko ty jesteś w One Direction. - zaśmiałam się i odsunęłam się od chłopaka. -  Cześć Louis! - rzuciłam mu się na szyję. - Jak tam Ci życie mija?
- A dobrze. Podziwiam moich zakochańców. Ela się ucieszy jak Cię zobaczy. Ostatnio ciągle mi mówiła że musi się z Tobą zobaczyć.
- To super! Właśnie! - powiedziałam i podeszłam do Sky. W jedną rękę wzięłam rączkę torby, a w drugą chwyciłam blondynkę za nadgarstek. - To jest moja przyjaciółka Sky. Przyleciała tutaj ze mną z czego i będziemy zwiedzać razem Francję. - uśmiechnęła się do nich lekko i nieśmiało przywitała. Nie sądziłam że ta przebojowa, pozytywnie szalona osoba może być tak wstydliwa. Nigdy nie uważałam jej za taką. Może po prostu tego nie zauważyłam albo ona była przede mną bardziej śmielszą osobą?
- Czyli mamy się spodziewać selfie na instagramie? - zapytał Tommo.
- Całkiem możliwe. - zaśmiała, a reszta grupy dołączyła do mnie.
Pożegnaliśmy się na chwilę i pojechałyśmy windą do naszego pokoju. Odłożyłyśmy walizki i położyłyśmy się na łóżkach.
- Jak tak was z boku chwilkę poobserwowałam...- zaczęła Sky. - To jesteście piękna para.
- O nie, kolejny zwolennik Hally. - zaśmiałam się ponownie.
- Kto to wymyślił? - zachichotała blondynka.
- Louis, a kto inny! - uśmiechnęłam się na wspomnienie jednego z wieczoru u nich.


"- Jesteście parą idealną. - westchnęła Chloe, kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie oglądając film. Lubiliśmy robić sobie takie wieczory zbiorowo-romantyczne. 

- Popieram. - przytaknęła Eleanor z Alex. - Dobrze, że was los popchnął w swoje strony. 
- Wasze dzieci będą miały fantastyczną mieszankę genów. - zaśmiał się Liam. 
- Hola hola. Jesteśmy razem parę dni, a już mówimy o dzieciach? Co? - popatrzyłam na nich zdziwiona. 
- Mogą sobie już marzyć. Przecież wiadomo, że będę mieć z Tobą dzieci. - powiedział Hazz jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i wzruszył ramionami. 
- A kto powiedział, ze chce mieć z Tobą dzieci? - zapytałam odwracając się w jego kierunku. 
- A kto by nie chciał? - zapytał z uśmiechem. - Będziemy mieć dwójkę albo trójkę. 
- Jedno plus ewentualnie pies. 
- Nie lubię psów. - loczek zmarszczył nos. 
- A ja kotów. 
- Jak można nie lubić kotów? - zapytał wyraźnie zdziwiony i urażony. 
- Jak można nie lubić psów? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 
- Woah, spokojnie. - wtrącił się Lou.  - uważam że ta wasza sprzeczka jest nawet urocza, bo dotyczy waszej wspólnej przyszłości, ale dosyć, bo mi jeszcze Hally rozbijecie. 
- Hally? - zapytałam, śmiejąc się, a zarazem dławiąc swoją śliną. 
- No tak. Ha od Harry'ego i lly od Holly. - wyszczerzył się. 
- Okej, nie mam więcej pytań. 
- Shippujesz ich? - zapytała Chlo. 
- Oczywiście, ze tak. 
- Dołączam się do Ciebie. - powiedziała przybijając z Tommlinson'em piątkę. 
- Omg... - powiedziałam i śmiejąc się pokiwałam głową nie odwiedzając w to co widzę."

Resztę dnia spędziłyśmy na podziwianiu Paryża nocą. Naprawdę cieszę się, ze udało mi się tu przelecieć i zobaczyć te piękne widoki. Z pewnością będę musiała przejść się z Harry'm po mieście co chyba nie będzie trudne, bo chłopak  lubi spacerować. Nie rozumiem tylko czemu ma taką awersje do spacerów po sklepach. No tak... to facet.

*3 dni później*

- Zabieram Cię wieczorem na kolację. - powiedział Harry, całując mnie w czubek głowy. Leżałam z nim w łóżku po kolejnej świetnie spędzonej nocy. Kto by pomyślał, że to już koniec mojej podróży? Jutro będę musiała się z nim pożegnać J najprawdopodobniej nie zobaczę się z nim przez te 3 tygodnie. Jak ja to wytrzymam?
- A gdzie pójdziemy? - zapytałam.
- Zobaczysz. - uśmiechnął się do mnie na co odwzajemniłam gest.

***

Stałam w naszym pokoju i zakładałam kolczyki. Sky siedziała i patrzyła coś w telefonie. Gdy skończyłam ostatnie poprawki makijażu obróciłam się dookoła własnej osi.
- I jak? Może być? - zapytałam. Byłam ubrana w czarną sukienkę nad kolano. Dół miała lekko pomarszczony, a góra idealnie przylegała do ciała. Na ramionach miałam pasujący również ciemny żakiecik, a na nogi postanowiłam oprócz rajstop założyć moje ulubione czarne szpilki które po raz kolejny były niezawodne w moim bagażu.
- No, no, no. Jak Cię Hazz zobaczy to będzie musiał na chwilę wyjść.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- No wiesz. Jak Cię zobaczy to jest przyjaciel może się zbyt napalić. Chyba ze ty wolałabyś mu...
- Sky! - przerwałam jej i rzuciłam w nią poduszkę śmiejąc się.
- Obiecuję ci, ze jak znowu spierdoli to nie ręczę za siebie.
- Ja też. - przyznałam. - Wątpię żeby mógł coś spierdolić. - usłyszałam dzwonek telefonu. Wyciągnęłam go z torebki i popatrzyłam zdziwiona gdy zobaczyłam kto dzwoni.
- Cześć Mike. Jak tam? - zapytałam i w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
- Jakoś leci. Holly muszę Ci coś ważnego powiedzieć, ale proszę wysłuchaj  mnie do końca.
- Mike, przepraszam ale teraz nie mogę rozmawiać. Zadzwonię za parę godzin.
- Ale to ważne!
- Przepraszam! Zadzwonię później, buziaki! - rzuciłam i rozłączyłam się. Schowałam telefon i poprawiłam włosy przed lustrem i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich Harry'ergo ubranego w czarne rurki i granatowa koszule, na której miał swój płaszcz. Włosy miał odgarnięte do tylu. W ręce trzymał wielki bukiet czerwonych róż.
- Brzydkie kwiaty dla pięknej Pani. - zaśmiałam się przez użycie przesądowej formy na określenie roślin.
- Dziękuję. - cmoknęłam go w policzek. - poczekaj wstawię je gdzieś. - powiedziałam i poszłam szukać czegoś co by się nadawało. Odstawiłam je wróciłam do chłopaka. - możemy iść. - uśmiechnęłam się i założyłam kurtkę.
Wyszliśmy, żeby pójść na idealną, romantyczną kolację... zobaczymy czy taka idealna...
---------
Łzy cisną mi się do oczu. Nie wierze, ze to ostatni rozdział mojego maluszka :") epilog dodam w sobotę, a zaraz po nim notka informacyjna. 

Jakie odczucia po ostatnim rozdziale? Będzie happy end? :) 

☆czytasz = komentujesz ☆

2 komentarze:

  1. Gasssz to już ostatni rozdział!
    Mi również ciężko w to uwierzyć ;-;
    Hally znowu razem i tak romantyczne <3
    Uwielbiam Sky! Jest świetną pozytywną osobą tutaj ;3
    Kurczę, gdyby Holly wysłuchała Mike'a wiedziałaby co może ją czekać w najbliższym czasie, a tak to klapa ;x
    Trzymam mocno kciuki, abys zmieniła plany co do epilogu na szczęśliwe ;*
    Do następnego!
    Kocham, @youmakememad96 .xx

    OdpowiedzUsuń