piątek, 27 lutego 2015

CZĘŚĆ II: Rozdział 16

Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem, misie ♥

*4 miesięcy później*

`Holly's POV

To już był piąty miesiąc. Moje brzucha no już nie dało się nie zauważyć, a zaawansowane stadium ciąży zmusiło mnie do paru zmian. 
Uczelnie przełożyłam na zajęcia zaoczne. Nawet mi pasują, bo nie muszę męczyć się w szkole pięć dni w tygodniu. Co prawda lecimy szybciej z tematami, ale to są zawsze tylko dwa dni ciężkiej pracy.
Teraz leżałam na kanapie w salonie naszego mieszkania. Mieszkania mojego i Harry'ego. Dwa miesiące temu podjęliśmy decyzję o wspólnym zamieszkaniu. Uznaliśmy, że to najlepsza opcja, a jeszcze postanowiliśmy do siebie wrócić. Kto by się tego spodziewał?
Położyłam dłonie na dole brzucha, gdzie czułam delikatne ruchy mojego maleństwa. Jutro mieliśmy iść na badania, w którym wreszcie dowiemy się płci naszej już trochę wyrośniętej fasolki.
Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie ten okropny okres z przed paru miesięcy.
No teraz jest lepiej, ale też nie cudownie. Mam już większość tych ciążowych objawów, o których opowiadała mi mama, Alex, jak i Emily, która z resztą jest w drugim miesiącu. To jest fantastyczne, że w niedługim czasie, w naszej rodzinie pojawią się dwie, nowe, małe istotki.
Moje uczucia co do porodu były różne. Z jednej strony trochę się bałam, ale w sumie... czego? Te wahania i histerię przedporodowe chyba są normalne. Zdecydowałam się jednak, że urodzę to dziecko sama, choćbym miała je rodzić całą dobę. Nie chciałam mieć cesarskiego cięcia i rany na brzuchu, tylko wolałam urodzić naturalnie, jeżeli oczywiście będzie taka możliwość.
- Zjadłabym lody. - powiedziałam, czując delikatny dotyk rąk Harry'ego na moim brzuchu.
- Rozumiem, że ja mam Ci je przynieść. - stwierdził niż bardziej zapytał, ale i tak kiwnęła lekko głową, potwierdzając jego słowa.
- A sama mam sobie po nie pójść? - zapytałam retorycznie. Mój chłopak tylko cicho westchnął i pokręcił głową z rozbawieniem, ale bez żadnego zbędnego gadania, wyplątał się z uścisku, żeby zmierzyć do kuchni z celu przygotowania mi lodowego deseru. Niczym szczęśliwa dziewięciolatka, usiadłam po turecku na kanapie i patrząc na losy bohaterów w filmie, wyczekiwałam aż loczek zjawi się z moim kochaniem.
Po paru minutach wrócił z dwoma miseczkami lodów, na co szczęśliwa zaklaskałam w dłonie i posłałam mu szeroki uśmiech.
- Dziękuje! Kocham Cię! - powiedziałam, kiedy usiadł obok mnie, podając mi naczynie.
- To było do mnie czy do lodów? - zapytał próbując utrzymać wyraźną powagę, ale za bardzo mu to nie wyszło, bo za chwilę na jego usta wkradł się mimowolny uśmiech. Trzepnęła do lekko ręką w ramię, wywracając przy tym oczami.
- Do Ciebie, debilu. - rzuciłam, zaczynając zajadać się przysmakiem. Nic nie odpowiedział, tylko czułam na sobie jego rozbawione spojrzenie. - Czy ja Twoim zdaniem jestem śmieszna? - posłałam mu pytające spojrzenie.
- Tak. - powiedział, przysuwając się do mnie. Wytarł kciukiem kącik moich ust, uśmiechając się do mnie uroczo. Zmarszczyłam nosek, przymrużając oczy.
- Oddajesz mi ten kawałek ze swoich lodów. - pokazałam palcem miejsce, które przed chwilą dotknął, na co wybuchnął cichym śmiechem.
- Dobrze, kochanie. - powiedział, cmokając mnie w usta.
- Co tak krótko? - wydęłam dolną wargę. Zdecydowanie nie lubiłam takich krótkich buziaków. Odłożyłam swoją i jego miseczkę na stolik obok i przesiadając się na jego kolana, co nie było łatwym zadaniem, przez wyraźnych rozmiarów brzuch.
Mimo tego udało mi się osiągnąć swój cel i chwilę po tym poczułam jego dłonie pod spodem na moich udach, gdzie mnie przytrzymywał. Gwałtownie wpiłam się w jego usta, biorąc sobie namiętny pocałunek. Chłopak oczywiście nie pozostawał dłużny, dlatego przyciągnął mnie bliżej do siebie, pogłębiając pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy i przez chwilę czułam się jak kiedyś. Miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie o ten niecały jeden rok, że nie ma fasolki, nie ma tak mocnej relacji, jaka łączyła nas teraz. Jakby to był nasz pierwszy pocałunek, jakby wszystko co dotąd było po prostu... zniknęło. Pocałunkami zjeżdżał w dół, po mojej żuchwie i szyi, aż oderwał się od mojej skóry, żeby podwinąć bluzkę i pocałować nasz mały skarb.
- Jak myślisz, kim będzie? - zapytał się mnie. Westchnęłam i przesiadłam się pomiędzy jego nogi, opierając swoje plecy o jego tors. Wzięłam jego ręce i razem ze swoimi, położyłam je na brzuszku, akurat tam, gdzie było można wyczuć lekkie ruchy płodu. Uśmiechnęłam się lekko, bo to, że czuję jak się porusza, było piękne. Wiedziałam, że się rozwija, ale fakt, że już niedługo zaczną się nie przespane noce z powodu wygibasów i różnych piruetów fasolki, które z tego co wyczytałam mogą być dość mocne.
- Szczerze to nie mam pojęcia. A Ty? - zapytałam. W głębi duszy chciałam, żeby to była dziewczynka. Zawsze chciałam mieć córeczkę, bo te sukieneczki czy niektóre rzeczy, były tak słodkie, że już sobie wyobrażałam swoje dziecko w nich. Oczywiście, jeżeli okazało by się być chłopcem, to cieszyłabym się tak samo. Z chęcią zobaczyłabym małą wersję Styles'a.
- Szczerze to do końca nie wiem, ale zawsze marzyłem o córeczce. Byłaby moją małą księżniczką. - powiedział, na co mój uśmiech się powiększył. - Ja bym był waszym rycerzem, który nie pozwoliłby was skrzywdzić. - dodał, przytulając mnie do siebie bardziej i chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Nie. - pokiwałam przecząco głową. Podniosłam ją i obróciłam w jego kierunku. - Ty byłbyś naszym królewiczem.
- Królewska rodzina powiadasz? - zapytał unosząc brew.
- Tak. - odpowiedziałam zadowolona. Nachylił się, delikatnie muskając moje usta. - A teraz królu, możesz mnie zanieść do łóżka. - powiedziałam, wystawiając ręce w jego kierunku. Zaśmiał się, ale podniósł mnie w stylu panny młodej, zanosząc do naszej sypialni, po drodze całując mnie w czoło. Dotarliśmy do pokoju, gdzie zostałam położona na pościeli, a zaraz obok mnie, położył się Hazz. Wtuliłam się w jego bok i czując się szczęśliwa, poszłam spać.

*następnego dnia*

Po porannym długim wstawaniu i zjedzeniu śniadania, zebraliśmy się, żeby po ubraniu się, pojechać na badania. W sumie cieszyłam się, że Harry zgodził się pojechać ze mną, bo tylko parę razy mógł ze mną pojechać zobaczyć naszego dzidziusia.
Z początku poszłam sama na pobieranie krwi, którego szczerze powiedziawszy nienawidzę. Zostawiłam loczka przed kabinetem i poszłam do środka, żeby dać pokłóć się igłą. Od paru miesięcy to dla mnie norma, bo niestety pobieranie jest wymagane dość często.
Wychodząc, zastałam szczerzącego się do mnie Styles'a.
- Coś się stało? - zapytałam lekko marszcząc brwi.
- Nie. To tylko zasłabnięcie. - powiedział, na co wytrzeszczyłam oczy.
- O czym Ty do mnie mówisz?
- O tym co było parę miesięcy temu. - wstał, muskając moje czoło i kładąc mi delikatnie ręce na brzuchu. - Tłumaczyłaś fasolkę zasłabnięciem.
- Bo tak podejrzewałam. - bąknęłam. - Poza tym nie wiedziałam z początku jak to wytłumaczyć, chciało mi się ryczeć no i tak wyszło. - machnęłam ręką. - Ale już tego nie rozdrabniajmy, bo nie ma sensu. - splotłam nasze palce i ruszyłam z nim w kierunku gabinetu ginekologicznego. Usiedliśmy przed pokojem, ale od razu wyszła z niego kobieta, a niecałą minutę później, moje nazwisko zostało wyczytane.
- Jakoś nie mogę się doczekać, kiedy ludzie będą do Ciebie mówić Pani Styles. - szepnął mi do ucha, zanim weszliśmy do sali. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko. Nie odpowiedziałam nic na to, bo to było dość dziwne... Znaczy rozmawialiśmy o tym co będzie później. Chcieliśmy wziąć ślub, ale to było takie dla nas odległe.. Na pewno to by się wydarzyło jakby fasolka miała z pół roku, może troszkę więcej. Przygotowania i to wszystko... Od samego myślenia teraz zabolała mnie głowa, a nawet nie byliśmy zaręczeni.
Weszliśmy do pokoju i po podaniu odpowiedniej karty lekarce i krótkiej rozmowie, przeszliśmy do pokoju, gdzie stało usg. Położyłam się na tym łóżku i odsunęłam bluzkę. Po jednej stronie usiadła lekarka, a pod drugiej Harry, który splótł nasze palce u jednej z dłoni. Nasmarowała mi brzuch i zaczęła po nim jeździć, urządzeniem. Spojrzała na monitor.
- O tutaj widać jak rusza nóżką. - wskazała palcem na ekran. Chwilę jeszcze pokazywała nam nasze dziecko, przeniosła się na usg 3D i dopiero kiedy wycierałam brzuch papierem poszła po gotowe zdjęcia.
- No, z tego co widziałam tutaj, to zapowiada się dziewczynka. Jestem tego pewna na sto procent. - powiedziała, a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Spojrzałam na Harry'ego, po którym było widać, że bardzo się cieszy. Jego marzenia o księżniczce spełnią się.
Odebraliśmy zdjęcia i kartę, po czym wyszliśmy z gabinetu. Westchnęła i z wielkim bananem na twarzy, powędrowaliśmy do samochodu, a następnie skierowaliśmy się na obiad.
Pojechaliśmy na pizze i gdy czekaliśmy na zamówienie, oparłam łokcie o blat i zaplotłam palce, żeby oprzeć na nich podbródek i spojrzałam na swojego chłopaka, z nieprzemijającym, a coraz bardziej narastającym uśmiechem.
- To jak ją nazwiemy?
________________
(rozdział na obecną chwilę nie sprawdzony. Przepraszam xx)

No dobra, to jest ten czas kiedy jest długa notka autorska...

Na samym początku chcę wam pięknie podziękować za taką wspaniałą motywację oraz że we mnie wierzycie. Chociaż w porównaniu do innych blogów, jesteście tylko garstką czytelników, to i tak dla mnie jesteście sukcesem i was uwielbiam. Cieszę się, że coraz nowe osoby dołączają do społeczności bloga i ostatnio zrobiło mi się strasznie żal tego bloga, że go w ostatnim czasie go tak zaniedbałam.

Chcę również powiedzieć, że ich życie nie do końca będzie sielanką... ale to już zobaczycie sami niedługo...

Rozmyślam też nad zmianą wyglądu bloga. Co sądzicie o tym dzikim pomyśle?

Od dzisiaj wchodzi również zasada nieregularnych rozdziałów. Może on być za tydzień w sobotę, w czwartek albo nawet za półtora tygodnia. Zależy, chociaż będę starała się nie robić długich przerw. 

Teraz bardzo ważne pytanie do was, które jest zawarte na końcu rozdziału! Jak nazwiemy naszą księżniczkę? Oto propozycję i napiszcie w komentarzu, która wam najbardziej przypadła do gustu!
- Melanie
- Darcy
- Lily
- Rose

No to które? :3 

Proszę was nawet o małym komentarz jeżeli czytacie. Chciałabym znać zdanie na was wszystkich ♥

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :-) a no i imie...DARCY :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham cię za to, że dodałaś dzisiaj rozdział. Jest cudny! <3 Imię dla księżniczki... Rose. Weny, weny i jeszcze raz weny. Czekam z niecierpliwością na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejjoo ponownie :* Kochana, rozdział jak zwykle cudowny! Boże, jak słodko się zapowiada :* Rose.. Tak.. Tak powinna mieć na imię. Życzę weny :) Księżniczka się urodzi, prawda? Nic się już nie stanie, tak? Boziuu.. Jak ja bym za nią płakała. Kocham, do zobaczenia pod następnym postem.
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Darcy tak powinna mieć na imie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Nic się nie stało, dodajesz rozdziały, kiedy Ci pasuje. Każdy ma swoje życie. Będę czekać :)

    Rozdział świetny. Imię dla dziecka - Darcy.
    Nie widzę innej opcji :D.
    Mam nadzieje, że jednak nie będą mieli dużo problemów i teraz czekam, aż ona wreszcie urodzi, a Harry jej się oświadczy :D.
    Wiem, że nie będzie łatwo, bo było by za pięknie.

    Pisz dalej kochana :*.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę.

    Zapraszam do mnie :

    niedostepnamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział :D Mi się najbardziej podoba Rose :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Rose... 1000 razy TAK! Pięknie piszesz, naprawdę masz talent dziewczyno. (Osobiście ci zazdroszczę!) Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boze kocham to ff ❤❤ a imie to chyba Rose

    OdpowiedzUsuń
  10. Melanie i nie ma bata, że nie dasz innego, skarbie.

    OdpowiedzUsuń