poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 18


*oczami Holly*

Stałam tam patrząc w jego zielone tęczówki. To wszystko było urocze. Czułam się jak księżniczka, która wreszcie odnalazła swojego księcia. Cieszyłam się, że w pewnym sensie wszystko jest po staremu. Tak naprawdę nic nie będzie tak jak dawniej. Przytulił mnie, a ja wdychałam znajomy zapach, którego mi strasznie brakowało. Łzy same gromadziły mi się w oczach na samą myśl, że gdyby nie on, straciłabym go na dłuższy czas.
- Bądź ze mną... Na zawsze... - szepnął mi do ucha.
Odsunęłam się od niego troszeczkę, żeby ponownie spojrzeć mu w oczy.
- Ty mi się oświadczasz? - zapytałam zdziwiona.
- Nie.. Na razie nie. - nachylił się, żeby mnie pocałować, ale go zatrzymałam.
- Na razie?
- Tak. Kiedyś będziesz moją żoną. - odpowiedział z uśmiechem.
- Mhm. - mruknęłam zadowolona. Taki plan mi pasował. Wyobrażałam sobie nasze dzieci ganiające się po ogródku lub placu zabaw, a nas siedzących i zakochanych w sobie po uszy, może nawet po atmosferę.
Stanęłam na palcach i musnęłam jego usta.
- Będziesz moją dziewczyną? - zapytał pomiędzy pocałunkami.
- Harry... - odsunęłam się i przegryzłam dolną wargę. - Nie wiem. - z jednej strony miałam ochotę się zgodzić, a z drugiej strony nie byłam przekonana... Za szybko? Nawet nie to. Może po prostu mylimy się co do naszych uczuć i to jest zauroczenie, które przeminie jak wiatr, a nie miłość?
- Zaryzykuj. Spróbujmy. - szepnął i zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Harry, życie to nie zupa, żeby je próbować. - zaśmiałam się.
- Hmm... Ale to by była bardzo dobra zupa. - też się zaśmiał. - To jak?
- Na razie nie. - powiedziałam. Popatrzyłam na niego i jego smutny wyraz twarzy. - Przepraszam.
- Na razie? Więc dajesz mi nadzieje?
- Nadzieje? Skądże. I tak żeby być Twoją żoną, muszę stać się dziewczyną, tylko... Nie teraz. - posłałam mu słaby uśmiech. Wydaje mi się, że to dobry wybór.

- Rozumiem, zaczekam, ale nie myśl, że to mnie odciągnie żeby Cię nie całować. Za bardzo to lubię.

- Lubisz?
- Poprawka. Uwielbiam Cię całować, a Ciebie kocham. - powiedział i złożył buziaka na moich ustach.
O jejku on mnie kocha...
- Też Ciebie kocham... - szepnęłam. Nie wiedziałam czy to usłyszał, ale cieszę się, że wreszcie powiedziałam to na głos. Lekko przegryzłam dolną wargę. - Nie sądzisz, że to nieodpowiednie zachowanie dla przyjaciół?
- Kochanie... - objął mnie ramieniem. - Termin "przyjaciel" pomiędzy nami to tylko wersja oficjalna dla znajomych. - mrugnął do mnie.
- No tak, do tego co dzieje się pomiędzy nami jeszcze chyba nie wymyślono nazwy. - ucałowałam go w policzek i otworzyłam drzwi. Wszyscy siedzieli na czarnych, skórzanych kanapach.
- I co? Mamy już zacząć świętować nowy związek?
- Nie. - odpowiedziałam, a nasi przyjaciele spojrzeli zdziwieni.
- Na razie nie. - dopowiedział Loczek i znowu objął mnie ramieniem. Przewróciłam oczami i zwaliłam jego rękę ze swoich barków.

***

Wróciliśmy wieczorem do hotelu. Skierowałam się do swojego pokoju i szczęśliwa opadłam na łóżko. Wyjaśniłam sobie wszystko z Harry'm i dowiedziałam się, że mnie kocha. Życie znowu stało się piękne. Poszłam się przebrać w piżamę, po poszłam spać.

*następnego dnia*

Miałam luźny dzień. Nic nie musiałam robić, miałam czas do swojej dyspozycji. Ubrałam się szarą bluzkę z krótkim rękawkiem, jeans'owe ogrodniczki i skarpetki w kolorze bluzki. Dobrałam srebrne dodatki, wzięłam książkę i telefon. Usiadłam na leżaku, który znajdował się na tarasie. Rozejrzałam się po wnęce. Po prawej stronie miałam ścianę, a po lewej balkon sąsiada, od którego dzielił nas jedynie niski murek. Usiadłam po turecku przodem do ściany, żeby uniknąć słońca rażącego w oczy. Ciekawe kto mieszkał obok mnie. Po pół godzinie trochę się znudziłam książką. Przed ostatnia część mojej ulubionej serii "Naznaczonej" była dosyć marna. Bawiłam się pierścionkiem kiedy ktoś zasłonił mi oczy. Wystraszona podskoczyłam od tego nagłego gestu.
- Zgadnij kto to. - usłyszałam ochrypły głos przy uchu. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam uśmiechnięta twarz Loczka.
- Nie strasz mnie tak! - pisnęłam i przewróciłam oczami na to, że on jeszcze bardziej się wyszczerzył.
- Przepraszam. - nachylił się i musnął moje wargi. Usiadł obok mnie i położył rękę na moim udzie. - Jak tam?
- A dobrze, dzisiaj mam wolny dzień, więc może spędzę go przyjaciółkami. - wyciągnęłam nogi przed siebie.
- A sądziłem, że może ze mną go spędzisz. - westchnął.
- Może kiedy indziej. - dałam mu buziaka w policzek i wstałam, ale zaraz pociągnął mnie na swoje kolana. Usiadłam w rozkroku i patrzyłam na niego.
- Co chcesz? - zapytałam.
- Hmm... To czego ty na razie nie chcesz. - wzięłam ze stolika dzwoniący telefon. Alex. Dziewczyny były już razem u niej, więc pewnie chciały żebym przyjechała. - Nie. - wziął mój telefon i odłożył na bok, a następnie wbił swoje usta w moje. Zdjął z moich ramion, ramiączka od ogrodniczek i wsunął swoje duże ręce pod bluzkę. Wplotłam swoje palce w jego loki. Kiedy przeniósł swoje wargi na szyję, wstałam gwałtownie, wyrywając mu się.
- Harry, nie. Nie możemy. - powiedziałam poprawiając swoje ubranie.
- Ale ja tak bardzo Ciebie chce... Chcę być zawsze z Tobą, żebyś była moja.
- Nie zawsze, dostaje się tego co się chce. Jak właściwie tu wszedłeś?
- Przez murek. - wskazał na pół-ścianę.
- Żartujesz sobie? Mieszkasz obok?
- Nie, powiedziałem to dla beki. - wywrócił oczami. - Będę Cię w nocy nawiedzał.. - wyszczerzył się.
- To teraz wiem, że muszę zamykać balkon na noc. - uśmiechnęłam się i schyliłam się po telefon. Odebrałam sms'a, od przyjaciółki z pytaniem czemu nie odbieram i czy mogę przyjść. Odpisałam, że powiem im później i że zaraz wychodzę. - Wolisz wyjść drzwiami czy przez murek? - zapytałam, posyłając mu lekki uśmiech.
- Poproszę normalną wersję. - przeszliśmy przez pokój i wyszliśmy.
- Ło, widzę że grubo jak wychodzicie z jednego pokoju! - usłyszeliśmy głos Zayn'a.
- Ty się już lepiej nie odzywaj. - powiedział do niego Louis. - Harry idziesz z nami na miasto?
- Tak wcześnie? - zapytał zdziwiony.
- Lepiej teraz niż wcale! Holly też idziesz?
- Nie, dzięki. Właśnie wybieram się do przyjaciółek. - uśmiechnęłam się lekko. Naprawdę bardzo lubiłam Tomlinson'a. Szliśmy w kierunku windy. Władowaliśmy się w szóstkę do niej i zjechaliśmy na parter.
- A buziaka na pożegnanie dostanę. - zapytał Hazz, pokazując palcem miejsce na policzku. Wywróciłam oczami, ale stanęłam na palcach, żeby złożyć krótkie muśnięcie lecz chłopak miał inny plan. Moje wargi zamiast na jego skórze, wylądowały na wargach.
- Uuu.. - usłyszeliśmy ze strony przyjaciół Styles'a. Lekki rumieniec wpełzł na moją twarz. Pierwszy raz całowałam się z nim publicznie. I to zamiast buziaka zrobił się całkiem namiętny pocałunek. - Jacy wy jesteście słodcy. - dodał Tommo.
Po krótkiej debacie na temat mojej i Loczka "przyjaźni", rzuciłam im krótkie "cześć" i poszłam w kierunku domu, dziadków Alex.


*oczami Harry'ego*

Przeszliśmy mniej zatłoczonymi uliczkami Los Angeles, do jednego z ulubionych klubów. 
- Czas zaszaleć! - Malik próbował przekrzyczeć muzykę kiedy weszliśmy do środka. 
- Nie możesz tego wykorzystać do końca, bo masz dziewczynę. - poklepał go po ramieniu Liam. 
- Narzeczoną. - poprawił przyjaciela Niall.
Poszli do stolika, a ja z Louis'em, ruszyliśmy zamówić drinki. Zobaczyłem znajomego chłopaka przy barze. 
- Cześć, Marcus! - wymieniłem z nim uścisk dłoni i przedstawiłem swojego przyjaciela. - Czemu siedzisz sam?
- Takie dni czasem bywają, że przychodzisz żeby sam się napić. - posłał mi słaby uśmiech. 
- Może się do Ciebie na chwilę przysiądziemy. - zaproponowałem. 
- Jak chcecie.
Zamówiliśmy napoje dla kolegów i poprosiliśmy kelnerkę o zaniesienie do odpowiedniego stolika. Wzięliśmy swoje "soki" i przysiedliśmy się do chłopaka. Gadaliśmy na wszystkie możliwe tematy. Zaciekawiła mnie jedna rzecz. Popatrzyłem na Tommo. W sumie pewnie wiedział, że to co dzieje się pomiędzy mną, a Holly wykracza poza przyjaźń, a jak nie to się dowie teraz. 
- Marcus, mam do Ciebie pytanie o Holly. - zacząłem, a on popatrzył na mnie pytająco. - Czemu ona jest taka... Hmm.. Może nie niedotykalska, ale jak coś chcę zrobić to mówi "Nie" i koniec.
Westchnął i skupił swój wzrok w resztce drinka.
- Wiesz... To dosyć trudny dla niej temat i nie ma z nim miłych wspomnień. Powiem Ci o co chodzi, ale obiecaj, że jej nie powiesz ani nie będziesz mocno pokazywać, że wiesz o tym. - kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Spojrzał na Louis'a, który również powtórzył mój gest. - Holly.. Hmm.. Miała dosyć trudne życie z mężczyznami od 16-17 roku życia. Po prostu dosyć mocno ich pociągała. I to nie tylko tych w swoim wieku, ale również jakiś starych dziadów, którzy nie raz próbowali się do niej dobrać. Ma uraz i nawet Lucas'owi nie umiała zaufać, chociaż znają się od dziecka.
- Czyli... - zaczął Louis wymijając mnie z odezwaniem się. - Ona została zgwałcona?
- Nie! - zaśmiał się. - Na szczęście. Przynajmniej z tego co wiem. Raczej powiedziałaby to mi. Gdyby ktoś jej coś zrobił to nie ręczę za siebie. Pomimo, że jest ode mnie o tylko dwa lata młodsza i już pełnoletnia, to zawsze zostanie moją malutką siostrzyczką, którą będę chronił.
- Czyli boi się, że zostanie skrzywdzona? - zapytałem.
- Tak. - powiedział. Nigdy w życiu bym jej niczego nie zrobił. Czyli musi zdobyć moje zaufanie. To nie będzie chyba takie proste. Poczułem jak dzwoni mi telefon. Odebrałem sms'a, którego dostałem.

"Pamiętasz, że na 20 miałeś zawieźć mamę do koleżanki?

Gemma."

Cholera. Zapomniałem. 
- Ej, przepraszam was, ale kompletnie zapomniałem, że miałem mamę podwieźć. - powiedziałem zakłopotany. Dobrze, że nie wypiłem całego drinka. 
- No spoko, ja też zaraz chyba będę się zbierał, coś dzisiaj mam do dupy humor na imprezowanie. - mruknął Tomlinson. 
Pożegnaliśmy się, a ja skierowałem się do hotelu, gdzie czekała pewnie moja rodzicielka. Zawaliłem sprawę na maksa.

*oczami Holly*

To była naprawdę krótka wizyta, jednak nie moja wina, że mój brzuch zaczął marudzić. Czułam się fatalnie. Nie pamiętam kiedy ostatnio było mi tak nie dobrze. Po troskliwym zaproponowaniu przez babcię Alex, że zrobi mi herbatę miętową i termofor i po moim zapewnieniu, że to tylko pewnie jakieś zatrucie i zadzwonię jak dojdę do hotelu, wyszłam z domu i skierowałam się jedną z głównym ulic Los Angeles. Skręciłam w ciemną i ponurą uliczkę, od której miałam ciarki na plecach. Spojrzałam w górę, oglądając niebo zasiane setkami jak nie tysiącami gwiazd. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za przedramię i przygwożdża do ściany, zasłaniając mi ręką buzię. Automatycznie zacisnęłam mocno powieki. Gdy otworzyłam oczy zobaczyła Austin'a. Na twarzy wykrzywił zadowolony uśmiech. Oplułam mu dłoń, po czym ją cofnął, a jego wyraz twarzy przybrał minę zniesmaczenia. 
- Puść mnie, idioto! - krzyknęłam i próbowałam się wyrwać, ale mocno mnie trzymał. 
- O nie, nigdzie nie idziesz. Trochę się zabawimy. - przywarł do mnie wargami i mocno przycisnął swoje ciało do mojego. Zaczął błądzić dłońmi po moim ciele. Odwróciłam swoją twarz, ale on w zamian zaczął całować moją szyję i dekolt. Wzięłam głęboki wdech i mocnym zamachnięciem przywaliłam mu kolanem w krocze. Puścił mnie i skulił się z bólu. Zaczęłam biec ile sił w nogach, patrząc się za siebie. Pozbierał się i mnie gonił. Ta ciemna uliczka była strasznie długo.

Nie dam rady nią biec, zmęczę się, dogoni mnie i zgwałci. Wskoczyłam na metalowy kubeł od śmietnika i przeskoczyłam za płot przy którym stał, akurat w momencie, kiedy miał mnie chwycić za kotkę. Upadłam na kolana, ale szybko wstałam i pognałam do przodu. Nie odpuszczał. Cały czas zawzięcie mnie gonił. Wbiegłam za kolejny zakręt i odwróciłam się w stronę drogi, żeby widzieć gdzie biegnę. Wpadłam na kogoś i runęłam na ziemię. Podniosłam wzrok i zobaczyłam zdziwioną twarz Louis'a. 
- Jezu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę! - rzuciłam mu się na szyję. 
- Co się stało? - zapytał.
- Ej, maleńka! - odwróciłam się i zobaczyłam tego pedofila z dwoma innymi mężczyznami. - Co ty zdradzasz mnie? - schowałam się za plecami Tomlinson'a. 
- Już wiemy co się dzieje... - mruknął, rozpoznając człowieka, przed którym mnie ostrzegał. 
- Odsuń się chłopaczku, idź do domu, tutaj nic się nie dzieje. Po prostu moja lalunia nie jest mi posłuszna. - puścił mi oczko. 
- Odczep się radze od niej. Z tego co wiem to nie jest twoja dziewczyna. 
- Grozisz mi? - podszedł do niego, a mi podniosło się wszystko do gardła. Musiałam stłumić wymioty, ale z chęcią zwróciłabym Austin'owi wszystko na twarz. Zanim Tommo zdążył odpowiedzieć, mężczyzna dostał SMS'a. Uśmiechnął się do ekranu i zwrócił się do kolegów. - Odpuśćmy ich. Nasza inna zdobycz jest niedaleko. - schował telefon. - A z Tobą jeszcze nie skończyłem. Do zobaczenia, śliczna. - przeszły przez moje ciało ciarki na dźwięk jego słów. Gdy odeszli zaczęłam szlochać. 
- Cii.. - Louis odwrócił się w moją stronę i zaczął mnie uspokajać. - Jesteś już bezpieczna, wszystko dobrze. - przytulił mnie do siebie. 
- Dziękuje. Nie wiem co by się stało gdyby nie ty. Nie udałoby mi się uciec.. - odsunęłam się od niego i wytarłam policzki pod oczami. - Przepraszam. 
- Nic nie szkodzi. Chodź do hotelu. 

*oczami Louis'a*

Byłem wściekły. Na siebie, na tego Austin'a i na Holly. Mówiłem jej przecież, ze nie ma sama chodzić, a ona co?! Urządza sobie przechadzki nocą! Doszliśmy do hotelu i weszliśmy tylnymi drzwiami, żeby uniknąć paparazzi siedzących przy wejściu. Nie wiem jak dowiedzieli się już drugiego dnia, że tu jesteśmy. Wjechaliśmy do góry, dziewczyna wyciągnęła kartę do swojego pokoju, ale pociągnąłem ją za ramię. 
- Gdzie idziemy? - zapytała. 
- Do Hazz'a. Nie pozwolę Ci dzisiaj zostać samej w pokoju. Nie wiadomo do czego się posunie. Może wiedzieć, że tu mieszkasz i jakoś się włamać. Obsługa hoteli nie raz jest tak tempa, że nabiera się na historyjki "Jestem jej chłopakiem, a ona nie odbiera telefonu. Chcę zobaczyć czy wszystko z nią dobrze." Otworzył drzwi swoją kartą i przepuścił mnie pierwszą. 
- Co się stało? - popatrzył na nas zdziwiony Harry, który siedział na łóżku z laptopem na kolanach. 
- No cóż. Holly miała małe spotkanie ze swoim starym kolegą z samolotu. O tym co Ci mówiłem, że chciał ją pomacać. - popatrzyła na mnie zdziwiona. - No i spotkałem ją jak uciekała przed nim. Nie wiem jakby skończyła, gdybym nie wyszedł z klubu później niż zamierzałem. 
Popatrzyłem na nich. Ona spuściła wzrok unikając spojrzenia Styles'a, a on obserwował ją.
- A i to. - pokazałem na jej lekko posiniaczone ramiona. - To nie ja zrobiłem. A teraz zostawię was samych. 
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem do Eleanor, która mam nadzieję była w naszym pokoju. 

*oczami Harry'ego*

Przypatrywałem się uważnie dziewczynie. Nie wierzę co się stało. Gdy Tommo wyszedł wstałem, podszedłem do dziewczyny i przytuliłem ją. Słyszałem ja pociąga nosem. 
- Już dobrze. - gładziłem ją delikatnie po plecach. Cmoknąłem ją w czubek głowy. - Dzisiaj zostaniesz u mnie, dobrze? - podniosłem jej podbródek do góry żeby na mnie popatrzyła. Zobaczyłem jej smutny wzrok i łzy w oczach. 
- Harry, ja nie mogę.. Rano rodzice będą mnie szukać...
- To powiesz im wszystko albo napisz do Marcus'a, on na pewno wszystkim się zajmie. - przegryzła dolną wargę i spuściła wzrok na dół. 

- On się wścieknie jak się o tym dowie. Muszę Ci coś powiedzieć. - powiedziała i usiadła na łóżku. Zaczęła mi opowiadać historię, którą przekazał mi jej brat, ale musiałem udawać, że tego nie wiem. Gdy skończyła, mocno ją przytuliłem.

- Będzie dobrze. Nie pozwolę by ktoś Cię skrzywdził. - spojrzałem jej w oczy.
Oparła głowę o moje ramię.
- Możemy już iść spać? - zapytała i odblokowała ekran na telefonie i bezsensownie zaczęła przewijać stronami. Kiwnąłem głową. - Pójdę po piżamę. - chciałem zaprotestować, ale wyprzedziła mnie z odpowiedzią. - Nic mi się nie stanie idę do pokoju obok. Ze spokojem. - posłała mi słaby uśmiech i musnęła moje wargi. Chwilę później zniknęła w drzwiach pokoju.

*oczami Holly*

Weszłam do pokoju i ogarnęłam trochę porozwalane rzeczy. Poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się w piżamę. Myłam zęby patrząc przez wielkie okno, na piękną nocną panoramę miasta. Wzięłam telefon i poszłam do pokoju Harry'ego. Zapukałam i oparłam się o ścianę, czekając aż mi otworzy. W między czasie dostałam SMS'a. Odczytałam wiadomość, która zaparła mi dech w piersiach...

"Następnym razem gdy będziesz się przebierać, szczelniej zasuwaj zasłony. 

Buziaki,
Twój kochany Austin'ek"

Patrzyłam przerażona na wiadomość. Nie wierzyłam własnym oczom. Gdy drzwi się otworzyły Harry spojrzał na mnie zaniepokojony. 
- Co się stało? 
Weszłam do środka, przekazując mu swój telefon. Zmarszczył brwi i zaczął czytać, gdy ja usiadłam na łóżku i patrzyłam na jego reakcję. 
- Zabiję gnoja. Musi być gdzieś tutaj. - zaczął ubierać buty. 
- Harry. - gwałtownie wstałam. - Radzę Ci się uspokoić. - ignorował mnie, więc stanęłam na przeciwko niego i chwyciłam twarz w swoje dłonie. - Spójrz na mnie. - obróciłam jego głowę w swoją stronę. - Uspokój się, proszę i chodź spać. Twoje nerwy gówno dają w tej sytuacji. - stanęłam na palcach i delikatnie go pocałowałam, co chwili pogłębiając pocałunek. 
Znalazłam się przy ścianie i automatycznie przypomniał mi się dzisiejsze spotkanie z tym debilem. Zamiast subtelnego dotyku Hazz'a, czułam jego natarczywy i mocny. Odsunęłam go do siebie gwałtownie, a on spojrzał na mnie zaniepokojony. 

- Zrobiłem coś nie tak? Przepraszam Cię, ja nie...
- Cii.. - położyłam mu palec na ustach. - Nic nie zrobiłeś. Jest dobrze. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie. - Po prostu idźmy spać. - pociągnęłam go za sobą. Zdjął buty i spodnie, po czym założyć swoją piżamę. W tym czasie napisałam wiadomość do Marcus'a, w którym o wszystkim go poinformowałam. Objął mnie ramieniem i bezpieczna w jego ramionach zasnęłam. 





-------------------------------
Rozdział troszkę krótszy i nudniejszy, ale to tak zwana "cisza przed burzą". Tutaj akurat dobrą burzą i wydaje mi się, że będziecie zadowoleni gdy wrócą po ślubie do Londynu :3 
No.. Już niedługo 3 tys. wyświetleń, więc muszę spiąć tyłek z 19 rozdziałem. Cieszę się przeogromnie, że zaglądacie, tylko dawajcie po sobie znaki! Wiem, pomyślicie że zależy mi tylko na komentarzach, ale nie, bo mi zależy na waszych OPINIACH. 
Przypominam, że komentować możecie również ANONIMOWO. 

To do usłyszenia kochani :* 
PS ktoś idzie na "Where we are" 11 lub 12 października i jest z Wielkopolski? C:

4 komentarze:

  1. Ja pierdyle.
    Austin to chuj.
    Kocham Cie, pipo i ten rozdzial <3

    Ania!

    Changed-fanfiction-niall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział *o*
    Hazz i Holly jak słodko!
    A ten Austin to jakiś palant!
    Będą z nim nie małe kłopoty..
    Oby tylko nic złego się nie przytrafiło nikomu.
    Czekam na kolejny i życzę weny <3
    Buźka, @xAgata_Sz .xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny! Wydaje mi się ,że z Holly i Harry'm ułoży się. Tak myślałam dopóki nie przeczytałam drugiego zdania. Zastanawiam się jak ten Austin dowiedział się,gdzie mieszka Holly? Jakiś zboczony debil z niego!
    Emily.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę. Jesteś świetna. Życzę weny twórczej i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń