niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 22


*oczami Holly*

Całe przyjęcie byłam zestresowana. Co jakiś czas lekko się uśmiechałam, ale nie przywiązywałam zbytnio uwagi do rozmowy. Szukałam Jego... Żeby upewnić się, że na pewno to nie on. Minęła już połowa przyjęcia. Ciężko westchnęłam. Poczułam dużą dłoń Harry'ego, która przemieszczała się po moim udzie. Spojrzałam na niego. Zauważyłam troskę, która malowała się w jego oczach. Dobrze widział, że coś się dzieje. Pomimo, że byłam nieśmiała, to miałam gadatliwą naturę, która pojawiała się przy ludziach, których znałam.

- Co się dzieje? - usłyszałam jego ochrypły głos. Przeniosłam swój wzrok ze swojej nogi na jego zielone tęczówki. Może mi się wydawało? Może to nie Austin mnie prześladuje, tylko ktoś inny wysłał tą wiadomość? Splótł nasze palce razem.

- Wszystko w porządku. Tylko chyba mi się coś wydawało... - powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam. Spojrzałam w kierunku otwierających się drzwi. Patrzyłam na mężczyznę, który zmierzał w kierunku mojego brata i jego żony. Rozglądał się po sali, ale odnalazłszy mój wzrok, zatrzymał się na mnie i uśmiechnął uwodzicielsko. Powaliłby on każdą kobietę, ale nie mnie. Sprawiał, że jeszcze bardziej mnie odpychał. Ciepło z mojego uda zniknęło.
- Cholera jasna... - usłyszałam szept loczka. Popatrzyłam w jego stronę i pełne nienawiści spojrzenie. Obserwowałam jak Austin przechodzi przez pomieszczenie, przyciągając przy okazji wzrok dziewczyn, w tym Nath. Podszedł do Emily i usłyszałam słowa, które mnie zmroziły:
- Dużo szczęścia, siostrzyczko.

***

Po godzinie wyszłam z Harry'm na ławkę przed budynkiem. Usiadłam na niej, a on nerwowo chodził w tę i we w tę. Oparłam swoją głowę na rękach.
- Cholera, czego on chce? - myślał na głos.
- Przestań tyle chodzić i mnie przytul lepiej, a nie przemierzasz niepotrzebne kilometry. - mruknęłam, nadal nie zmieniając pozycji. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Zsunęłam swoje spojenie z jego na moje buty. Poczułam tylko, jak obejmuje mnie jednym ramieniem.
- Dostałaś od niego później jakieś wiadomości? - zapytał spokojnie. Tego pytania najbardziej się obawiałam. Nie chciałam go okłamywać, ale jak mu powiem to się wkurzy.
- Ym... No... Chyba od niego. - powiedziałam dalej mając wzrok na swoich szpilkach.
- Holly, spójrz na mnie. - niechętnie podniosłam na niego oczy. - Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?
- Nie chciałam psuć twojej radości. To, że ktoś zawsze musi zepsuć moje szczęście, nie znaczy że ty masz przez to być poszkodowany. - powiedziałam cichym głosem i popatrzyłam znowu w ziemie.
- Hej. - skierował moją głowę w swoją stronę, chwytając palcami za podbródek. - Jesteśmy razem, więc twój problem jest też moim problemem. Nie wiem jak było pomiędzy tobą, a Lucasem lub innymi chłopakami, ale ja cię samej z tym nie zostawię.
- Ale on nie jest problemem tylko... - myślałam chwilę, ale w końcu oparłam się o oparcie ławki.
- Jest problemem. Holly, do cholery, gdyby nie Louis nie wiadomo co on by z tobą w tej uliczce zrobił.
- Może zobaczmy jak się dalej rozwinie sytuacja... Jeżeli nie odpuści, to... Nie wiem.. Pójdzie się na policje.. Coś się wymyśli. - wstałam i teraz ja nerwowo zaczęłam się przechadzać. Zobaczyłam jego wychodzącego z budynku w towarzystwie Nathalie. Zdziwił mnie ten widok. Zauważyli mnie i uśmiechnęli się sztucznie. Świetnie by do siebie pasowali...
- Nie wiem czy jest na co czekać... - odpowiedział i wstał. Przygarnął mnie do siebie i mocno przytulił. - Boje się o ciebie...
- Wiem, ale damy jakoś radę. - uśmiechnęłam się do niego. - Razem... - nachylił się i musnął moje usta.
- A co on ci napisał? - zapytał i spojrzał mi w oczy.
- Że mam najcudowniejszego chłopaka na świecie. - odpowiedziałam, próbując wyminąć się od prawdy.
- A tak naprawdę?
- Nie chciałbyś wiedzieć. - dałam mu buziaka w policzek i ruszyłam w kierunku sali. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Wiedziałam kto to po charakterystycznym, pięknym zapachu perfum i delikatnym wobec mnie geście.
- Mylisz się, bo bym chciał wiedzieć. - szepnął mi do ucha i zaczął całować moją szyję.
- Harry... - upomniałam go.
- Uwielbiam gdy mówisz moje imię. - mruknął.
Odsunęłam się od niego i skierowałam do naszych rodzin. Usiadłam na swoim miejscu, które było na przeciwko Nath. Zdążyła już wrócić i teraz patrzyła się na mnie ze swoim zwyczajnym wrednym uśmieszkiem. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Austin'em i moje serce zaczęło szybciej bić kiedy wstał i skierował się w moją stronę, przebiegając wzrokiem moją sylwetkę z góry go dół.
Zastanawiałam się, gdzie łazi Harry kiedy jest najbardziej potrzebny. Przed chwilą szedł tuż za mną, a teraz zniknął. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 18:23. Niedługo będziemy wracać. Na szczęście! Jeszcze jeden dzień i powitamy ponownie Londyn. Poczułam czyjąś dłoń na kolanie. Przełknęłam ślinę. Odwróciłam się, ale siedziałam obok mnie Hazz zbawiciel. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na zirytowanego Austin'a. Był zły, że jego plan się nie powiódł? I bardzo dobrze!

- No, następne wesele to będzie Holly i Harry'ego. - usłyszałam zdanie wypowiadane przez Marcus'a. Posłałam mu zabijające spojrzenie, na co on się do nas wyszczerzył.

- To można was w końcu nazwać oficjalnie parą, czy nadal pozostajecie w kręgach waszej "przyjaźni"? - dopytywała mama Styles'a. Spojrzałam na moich rodziców. Patrzyli na nas, z zainteresowaniem wyczekując odpowiedzi.
- W sumie... To jesteśmy parą. - spojrzałam na Harry'ego, który lekko się do mnie uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i popatrzyłam na zebrane rodziny. Nasze rodzicielki, szczęśliwe zaczęły o czymś debatować tak jak mój ojciec i ojczym Loczka.
- To kiedy ślub? - zapytał radośnie Jackson.
- Hola, hola. Nie rozpędzaj się na razie aż tak bardzo. Najpierw poczekamy na Marcus'a z racji, że jest starszy. - poklepałam po ramieniu siedzącego obok brata. - Radzę Ci się zresztą pośpieszyć, bo ja do starości nie będe czekać.
- Przed 60 raczej się wyrobie. - wzruszył ramionami. Przewróciłam oczami. Gadaliśmy jeszcze o różnych rzeczach, wspominając czasem, rzeczy z dzieciństwa młodej pary. Niestety w znacznej ilości, również odgrywałam jakąś rolę, więc Harry mógł się z mojej młodszej wersji pośmiać. Razem z niektórymi gośćmi zaczęliśmy się zbierać. Podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się, bo tej nocy mieli już wylatywać.
Wsiedliśmy do zostawionego tutaj wczoraj auta i ruszyliśmy do hotelu, żeby przebrać się na karaoke.

*oczami Nathalie*

Denerwowało mnie to, że jest szczęśliwa. Przynajmniej na taką wyglądała. 
Zawsze była tą lepszą, musiała się popisywać i mi dopiekać, nawet w zwykłym życiu. Co prawda, zgarniałam jej chłopaków przed nosem. Chodziłam z nimi i jak widziałam, że przestał ją już interesować, to zakończałam ten związek. 
Teraz mi się nie udało. 
Wyszli na zewnątrz, trzymając się za rękę. Co ona w sobie ma takiego czego ja nie mam, że wybrał akurat ją?! Popatrzyłam w kierunku mężczyzny, który stał przy kuzynie i jego nowej żonie. Rozmawiali, ale on cały czas rozglądał się po sali. Uważnie go obserwowałam. Był przystojnym, wysoki brunet o jasnoniebieskich tęczówkach.. Ubrany był w błękitną koszulę z podwiniętymi rękawami, która podkreślała kolor jego oczu, i czarne rurki. Gdy wchodził, widziałam jego zainteresowanie Holly. Kolejny... 
Podniósł na mnie wzrok. Wymieniliśmy spojrzenia i po chwili skierował się w moim kierunku. Nie wiem czemu, ale moje serce zabiło szybciej. Czego on chciał?
- Możemy porozmawiać? Na zewnątrz? - zapytał, nie owijając w bawełnę. 
Kiwnęłam głową i powoli wstałam. Szłam przed nim. Chciałam go zauroczyć bardziej niż moja kuzynka. To ja chciałam chociaż raz podobać się bardziej facetowi, bez rywalizowania z nią. 
Usiedliśmy na ławce. Tajemniczy mężczyzna patrzył w jeden punkt oddalony od nas o parę metrów. Powędrowałam za jego spojrzeniem i natrafiłam na naszą uroczą, zakochaną parę. Mdli mnie jak ich widzę. Widziałam jak wstaje, a zaraz po niej Harry, który zaczyna ją przytulać. Kiedy ją pocałował, widziałam, że mimika twarzy bruneta obok mnie przybrała wyraz zniesmaczenia. Nie podobało mu się to co on wyrabiał. 
- Czy oni są głównym tematem naszej rozmowy? - zapytałam łamiąc ciszę. 
- Owszem. Może na początek się przedstawię Austin Heller. 
- Nathalie White. 
- Jesteś z nią spokrewniona, prawda? - zapytał przyglądając mi się uważnie. - Siostra? 
- Kuzynka. - westchnęłam. - Niestety musimy nosić to samo nazwisko.
- Nie lubisz jej?
- Nie. Zawsze dostawała tego czego chcę. Chodzi mi głównie od stronę związkową. Nigdy nie została zdradzona. - mruknęłam. - Faceci, chcą mieć ją przy sobie, więc się opamiętują. Chciałabym, żeby kiedyś poczuła ukłucie w sercu przez nieszczęśliwą miłość.
Pokiwał głową i siedzieliśmy w ciszy.
- Czyli chciałabyś się na niej odegrać? - zapytał po chwili. Popatrzyłam na niego pytająco.
- Może... Nie wiem sama, a co?
- Mam plan... Jednak ty w nim mi musisz pomóc. - powiedział. - Nie martw się. Oboje zyskamy czego i kogo chcemy.

*oczami Holly*

- Jestem wykończona. - powiedziałam opadając na łóżko Hazz'a. - Muszę też jechać?
- Nie, zostawię cie na pastwę tego pedofila. Co za głupie pytanie oczywiście, że tak.
Do pokoju wszedł Louis.
- No nareszcie jesteście! Harry ja cie nauczę odbierać telefon.
- Sorki. - mruknął.
- Gotowi?
- Jeszcze nie. Musimy się przebrać.
- Ale mi się tak nie chce jechać... - mruknęłam i wstałam, żeby się do niego przytulić.
- Jakie ty masz wahania nastroju od paru dni... Najpierw jesteś zima wobec mnie, a teraz przychodzisz się przytulać.
- Może jest w ciąży? - zaproponował Tommo. Odsunęłam się od Styles'a i zgromiłam wzrokiem przyjaciela.
- No chyba z wiatrem. - parsknęłam.
- Ja wam radze przemyśleć tę opcje.
- No mówię, że wiatropylna jestem. Tomlinson, idioto, ogarnij się. - powiedziałam biorąc swoją torebkę. - Idę się przebrać. - rzuciłam wychodząc z pokoju chłopaka.

*oczami Harry'ego*

Patrzyłem jak Holly wychodzi z pokoju. Sugestia Louis'a szczerze mnie rozbawiła, ale nosiła też w sobie prawdę. Przed chwilą pokazała kolejny raz swoje zawahanie - przytuliła się, a potem obraziła.
- Stary, radzę ci z nią o tym pogadać. - poklepał mnie po ramieniu Tommo. - Ciekawy by był widok zobaczenia ciebie z dzieckiem w wózku.
- Twoja teoria się nie sprawdza w stu procentach.
- Dlaczego nie?
- Jesteśmy razem dopiero jeden dzień. - mruknąłem. - Jeszcze się nie kochaliśmy, a ja nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać.
- Czekaj, czekaj... Jesteście razem? - zapytał zdziwiony.
- Tak. W sumie parę godzin. Zdziwiła mnie kolejna zmiana zdania, ale ja się tam cieszę.
- Wiesz.. Nie chce cię martwić, ale dziecko może być nie twoje. - wyszczerzył się do mnie.
- Tomlinson, zacznij myśleć trzeźwo. Nie pamiętasz co opowiadał nam Marcus? - kiwnął głową. - To faktycznie musiałaby być wiatropylna. - wzruszyłem ramionami. - A teraz możesz iść, bo chcę się przebrać.
Wyszedł, żegnając się. Rozpiąłem koszulę i założyłem białą bluzkę. Zostawiłem czarne rurki i zmieniłem buty na wygodniejsze. Wziąłem bluzę i skierowałem się do pokoju Holly.
- Gotowa? - zapytałem dziewczyny stojącej w sukience i czarnych rurkach.
- Jeszcze nie, wchodź. - wciągnęła mnie do pokoju. Podeszła do szafy wyciągając szary, wełniany sweter. Zdjęła sukienkę i wzięła bluzkę, przekładają ją przez głowę. Stanęła przy lustrze ścierając cień do powiek oraz nakładając inny. Na usta nałożyła szminkę o bardzo jasnym odcieniu różu.
- Dla kogo ty się tak stroisz? - zapytałem i uniosłem brwi. Stanęła przede mną.
- Oczywiście, że dla ciebie. - wzniosła się na palcach i musnęła moje wargi. Przytrzymałem ją rękom w dole pleców, żeby zatrzymać ją jeszcze na chwile przy sobie.
- Mhm. - mruknąłem. Chciałem żeby ten pocałunek trwał jak najdłużej. Nie chciałem iść tam, wolałem zostać z nią i spędzić ten wieczór razem, we dwójkę. - Może jednak zostaniemy i sami zapewnimy sobie rozrywkę? - poruszyłem znacząco brwiami. Lekko się ode mnie odsunęła.
- O nie. Miałeś szansę do wykorzystania, drugi raz, żeby zostać i "coś" porobić. - zakreśliła cudzysłów. - Ale je zmarnowałeś.
- A czy jak wrócimy będę mieć trzecią szansę. - zrobiłem krok ku niej, a ona automatycznie się oddaliła. Przypomniał mi się dzień kiedy byłem u niej w pokoju i pierwszy raz ją pocałowałem.
- Ymm.. Nie. - uśmiechnęła się łobuzersko. Zrobiłem kilka kroków w jej kierunku, a ona cały czas się odsuwała. W końcu wpadła na ścianę, czyli tak jak to zaplanowałem. - Cholera. - zaklęła cicho pod nosem i zaśmiała się. Zacząłem całować jej szyję, wchodząc wyżej z pocałunkami na szczękę.
- Mieliśmy iść. - jęknęła.

- Poczekają. - powiedziałem, dalej kontynuując. Oplotłem jej nogi wokół swoich bioder. Przysunąłem usta do jej ucha.

- Pamiętasz romantyczną scenę z twojego pokoju, którą przerwała nam Chloe? - szepnąłem.
- Dla mnie nie była taka romantyczna.
- W każdym razie, mówiłem, że dokończę to co wtedy zacząłem, więc chyba czas dokonać obietnicy. - powiedziałem i wbiłem swoje usta w jej. Chciałem spróbować, zobaczyć jej reakcję na moje śmielsze ruchy. Położyłem ją na łóżku, nadal ją całując. Włożyłem ręce pod jej sweter, powoli analizując dotykiem jej
delikatne ciało. Dojechałem do stanu jej spodni. Chwyciłem guzik i rozpiąłem go.
- Harry... - powiedziała, próbując się lekko ode mnie odepchnąć. Zignorowałem to, przenosząc się na jej szyję, robiąc, jak na razie, małą malinkę. Powoli zsuwałem z niej dolną część ubrania.
- Harry, proszę cię... - powiedziała chwytając mnie za ramiona. Nie chciałem jej do siebie zrażać i tracić jej zaufania. Nadal nie chciałem jej do niczego zmuszać, ale myślałem, że może się już do mnie przekonała. Przewróciłem się na plecy, usadawiając ją sobie na brzuchu. Przez moje poczynania siedziała w samym swetrze, który sięgał jej trochę dalej niż do połowy pupy i czerwone koronkowe majtki. Gdy się przebierała widziałem, że stanik również miała w takim motywie.
- O co mnie prosisz? - spytałem patrząc jak nerwowo zagryza dolną wargę. Splotłem nasze palce i spojrzałem w jej piękne oczy, które wykazywały zdezorientowanie.
- Harry... ja... ja na razie nie chcę... - wyszeptała i spuściła wzrok na nasze dłonie.
- Przecież wiesz, że ja cie nie skrzywdzę. Nie musisz się o nic martwić. - powiedziałem, lekko się uśmiechając. - Spójrz na mnie, proszę. - niepewnie podniosła wzrok i spojrzała. - Czego się boisz?
- Wiem, że mnie nie skrzywdzisz, ale o nas się boję. - powiedziała nadal cicho. Nie patrzyła mi w oczy. Wzięła swoje ręce i zaczęła kreślić różne kształty na moim torsie. - Co jeśli źle odczytujemy nasze uczucia i zaraz przez coś stracimy siebie, zapomnimy, a zostaną tylko wspomnienia po czynach?
Usiadłem i położyłem sobie jej głowę na nogach. Patrzyła na mnie swoimi niebieskimi, łagodnymi jak ocean tęczówkami.
- Kochanie, za dużo myślisz. - ucałowałem ją w czoło. - Nie wiem jak ty, ale ja jestem pewien swoich uczuć. Gdyby tak nie było raczej bym sobie dawno odpuścił. To był ciężki miesiąc, żeby siebie do ciebie przekonać.
- Nie uważasz, że to normalne, że boję się skoro ma to być mój pierwszy raz? - zapytała i posłała pytający wzrok. Wyglądała tak niewinnie. Nie wiem dlaczego, ale czułem się jak ojciec, a on by była moją córeczką.
- Byłbym i będę delikatny. - posłałem jej ciepły uśmiech i gładziłem włosy.
- I tak się nadal stresuje. - wyszeptała i spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Nie ma czym. - pociągnąłem jej podbródek do góry. - Przecież to tylko ja, a nie nie wiadomo kto.
- Dla innych jesteś nie wiadomo kim. - mruknęła.
- A dla ciebie kim jestem? - zapytałem. Zmieniła pozycję i usiadła mi na nogach, kładąc swoje kolana po obu stronach moich ud.
- Dla mnie jesteś chłopakiem, którego kocham i któremu ufam. Nie obchodzi mnie, co myślą lub sądzą inni o twojej karierze, bo uwielbiam cię za to, tylko za to kim jesteś prywatnie, a nie dla mediów. - lekko się uśmiechnęła i zagryzła dolną wargę. - Kocham cię, Harry. - wyszeptała. Musnąłem jej usta.

- Ja ciebie też kocham, Holly. - szepnąłem do niej. - Zawsze będę cię kochać i się chronić, zawsze będziesz moją księżniczką.

- Zawsze razem?
- Zawsze. - nachyliłem się i musnąłem jej usta. Przytuliła się do mnie, opierając głowę na moim ramieniu. Delikatnie gładziłem jej plecy. Przymknąłem oczy i wdychałem zapach jej różanego balsamu.
- Możemy iść na to karaoke i mieć to z głowy? - zapytała nie odrywając się ode mnie.
- Oczywiście. - zeszła z moich kolan i zaczęła ubierać spodnie. Wzięła vans'y w kwiatki i zaczęła je zawiązywać. Przyglądałem się jej ruchom i pomalowanym na oliwkowy kolor paznokciom. Wsunęła sznurówki do środka butów. Wstała, poprawiła spodnie i sweter.
- Aż tak jestem ciekawa? - zapytała, uśmiechając się jednym kącikiem.
- Tak. - podszedłem do niej i złożyłem krótki pocałunek. Podałem jej torebkę i wyciągnąłem rękę. - Idziemy?
- Tak. - założyła torebkę i chwyciła moją dłoń. Nie czekając na windę, która miała zjechać z 20 piętra, zeszliśmy po schodach. Holly szła przede mną. Bardziej to zbiegała, delikatnie podskakując.
- Umiesz schodzić normalnie? - zapytałem, przypominając sobie, że już parę razy widziałem ją w ten sposób schodzącą.
- Nie. - zaśmiała się. Uśmiechnąłem się i zacząłem ją gonić. Niestety moja niezdara musiała się prawie przewrócić na końcu, więc złapałem ją.
- Uważaj, skarbie. - dałem jej buziaka w policzek i splotłem nasze palce. Postanowiliśmy się przejść mnie znanymi uliczkami, tylko dlatego, że Holly wiedziała jak tam dojść. Nie znam za bardzo Los Angeles, więc gdybym wziął ten obowiązek zaprowadzenia nas tam, moglibyśmy lekko zabłądzić.
Weszliśmy do klubu karaoke i dosiedliśmy się do znajomych.

_____________________________________________

Miałam plan żeby dopisać coś jeszcze do niego, ale nie mogę. Postanowiłam dodać to co napisałam na razie. Czuję się jakby ktoś wcisnął u mnie guzik "STOP" blokując całą wenę i pomysły, które mam w głowie, ale nie wiem jak przelać na klawiaturę :c
Został tydzień wakacji, więc chciałabym dodać z dwa rozdziały, bo w roku szkolnym będą wychodzić mi rzadziej. Rozumiecie chyba, a jeszcze z przyjaciółką piszemy jednego bloga. (Secretive) LINK
Dokończę Charm, nawet gdybym musiała siedzieć nocami i pisać rozdziały. Postawiłam sobie to za cel i go spełnię do końca.

Co do tego co mamy powyżej. Jak widzicie Nath i Austin próbują znaleźć wspólny język, a Harry zaczyna robić śmielsze kroki co do Holly. Nie wiem czy napiszę to scenkę, bo tak jakoś... Nie wiem. Chcielibyście w ogóle taką? xd
Co sądzicie o rozdziale? Wiem, że nudny, ale to chyba przez ostatnią bezsenność...

Buziaki,
Roksana xx

5 komentarzy = rozdział w ciągu tygodnia. 
♥ CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
Mile widziane są również anonimowe. :* 

5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że chcemy! A Ty z pewnością sobie poradzisz, a jeśli będzie Ci ciężko napisać, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć :) Służę pomocą kochana xx
    Rozdział świetny!
    Hazz robi się naprawdę bardziej śmielszy, co mi się podoba :)
    Holly nie bój się, Harry Cię nie skrzywdzi :3
    Wiedziałam, że Austin i Nathalie połączą siły... Trzeba mieć teraz oczy otwarte na ich zagrania.
    Do następnego!
    Weny kochana <3
    Buziaki, @youmakememad96 .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Naturalnie,że chcemy takie sceny są najlepsze!
    Harry,próbuje coraz bardziej przekonać do siebie,Holly,
    jednak musi jeszcze poczekać.
    Nath i Austin będą próbowali truć życie tej szczęśliwej dwójce -,-
    Louis jest jak zwykle śmieszny xD
    Był moment ,który mnie dosłownie zabił.
    Więc Austin jest bratem Emily?!
    Próbował prawdopodobnie zgwałcić Holly,
    najprawdopodobniej dobrze wiedząc,że zostaną "rodziną"?!
    On,jest chyba chory. Psychicznie.
    Buziaczki,Roksana (zastanawiam się,mówić pełnym imieniem,czy je jakoś zdrabniać,jak być wolała?)!
    Życzę nagłego przypływu weny twórczej!
    Emila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, a co do zdrobniania to obojętnie - Roksana, Roksi lub czy jakie tam inne zdrobnienie wymyślisz, byle nie Roksanka, bo nie lubię :P

      Pozdrawiam xx

      Usuń
  3. Świetny rozdział co do tej ''specjalnej'' sceny może być a nie musi, bardziej interesuje mnie ( nwm jak innych ) sprawa z Austin'em ( nwm jak się odmienia :p ) i Nathalie. Pozdrawiam oraz czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń