sobota, 20 grudnia 2014

CZĘŚĆ II: Rozdział 7


`Holly's POV

Siedziałam na stołku barowym i okręcałam się wokół własnej osi. Po ostatniej rozmowę z Harry'm, miałam całkowity mętlik w głowie. Chciałam mu dać druga szansę, ale jednak coś w środku mnie przed tym powstrzymywało.
- I co masz zamiar z tym teraz zrobić? - zapytała Chloe, która odwiedziła mnie w mojej pracy. Wzruszyłam ramionami i ponownie okręciłam się na siedzeniu. - Zaraz klienci zobaczą twoje śniadanie na swoich stolikach. - zaśmiała się cicho. Spojrzałam na nią z pod byka.
- Mam teraz ważniejsze sprawy. - odburknęłam. - Co do Twojego pytania... - odchrząknęłam. - Nie mam zielonego pojęcia co mam z nim zrobić. Kocham go, ale... - zrobiłam pauzę i spojrzałam na przyjaciółkę. - ale nie wiem... - dodałam cicho. - Cały czas bronię się tym, że nie byłabym wstanie zaufać, ale tak naprawdę chyba bym była. Chyba moje uczucie do niego jest większe niż głupie wytłumaczenia. - westchnęłam. - Kto nie próbuje ten nie wie. - wymamrotałam. - Znowu muszę to przemyśleć.
- Nie, Holly. Za dużo myślisz. Dlaczego po prostu nie zadziałasz? Kochasz go, więc spróbujcie. Masz rację mówiąc, że Twoje wytłumaczenie jest głupie. Zaufanie nabiera się z czasem, a jak je straciłaś w stosunku do niego, to na pewno je odzyskasz. - powiedziała i uśmiechnęła się lekko. - "Przemyśl" to. - zrobiła cudzysłów i wstała ze stołka. - Zobaczymy się w domu. - dodała i ruszyła do drzwi.
Patrzyłam chwilę tępo w blat, próbując poskładać myśli. Miała rację... cholera, miała całkowitą rację.
- Chloe! - odwróciłam się i krzyknęłam są nią. Dziewczyna skierowała się w moim kierunku. - Dziękuję! - dodałam. Uśmiechnęła się, pokazując szereg jej białych zębów i pokazała tylko kciuki w górę. Nie chciałam teraz do niego pobiec i powiedzieć, że mu wybaczam. Na razie poukładałam sobie moje uczucia. Czy zasłuży na moje odpuszczenie? Zobaczymy w czasie. Poszłam na zaplecze, żeby przynieść kawę do ekspresu. Kiedy wróciłam, zobaczyłam siedzących chłopaków przy barze.
- Co podać? - podeszłam do nich i wzięłam notes.
- Zamówienie na wynos. - odezwał się Louis. - Poproszę Ciebie na dzisiejszą imprezę do nas, z okazji wydania Four na 19. - powiedział z uśmiechem.
- Nie wydajemy takich zamówień na wynos.
- A my nie odbieramy sprzeciwów. - odparł Zayn.
- Nie robimy żadnych ustępstw.
- A my o żadne nie prosimy. - westchnął Tommo. - W takim razie poprosimy z odbiorem własnym, ale za to o 18. - wyszczerzył się.
- Wy to umiecie się ustawić. - wywróciłam oczami i zachichotałam. - 19. - dodałam.
- 18.
- 18:40.
- 18:30. - negocjował dalej przyjaciel.
- Niech Ci będzie. - westchnęłam.
- Yeah! To będzie Twoja najlepsza impreza w życiu!
- Skąd to możesz wiedzieć? - zapytałam unosząc brwi.
- Bo nasza! - powiedział i wyrzucił ręce w górę uradowany Niall.
- Okej. - zaśmiałam się. Spojrzałam w stronę Harry'ego, który patrzył się na mnie. Posłałam mu lekki uśmiech i zwróciłam się do reszty chłopaków: - To co podać?
- Tak naprawdę to dzisiaj jest podpisywanie płyt tutaj. - zauważył Liam.
- Ah! No tak! Zapomniałam. - powiedziałam i trzepnęłam się lekko w głowę.
- I tak poproszę kawę. - odezwał się loczek. Kwestią namysłu każdy wziął po kawie. Zrobiłam je w papierowych, ładnych kubkach z wieczkiem na górze. Podałam im kawy i ruszyli w kierunku przyszykowanego dla nich stołu.
Mój wzrok dłużej zawiesił się na Harry'm. "Za dużo myślisz", "Kochasz go, więc spróbujcie." - słowa Chloe odbijały się po mojej głowie. Pod wpływem impulsu podbiegłam do niego. Szedł na końcu, więc nie musiałam przeciskać się przez resztę. Zawiesiłam mu ręce na ramionach i stanęłam na palcach, żeby dosięgnąć jego ucha.
- Wybaczam Ci. - wyszeptałam. Chłopak automatycznie się zatrzymał i odwrócił się w moją stronę.
- Naprawdę? - zapytał. Pokiwałam lekko głową na potwierdzenie. Objął mnie rękoma w tali i okręcił się ze mną. Zaśmiałam się cicho. - Nawet nie wiesz jak się cieszę. - powiedział kiedy mnie postawił na ziemi.
- Właśnie widzę. - uśmiechnęłam się. - Ale... - odsunęłam się od niego. - Na coś więcej trzeba zasłużyć. - mrugnęłam do niego. - Przyjaciele. - wystawiłam w jego kierunku dłoń.
- Tak. - powiedział nadal się szczerząc. Chwycił za moją rękę i uścisnął ją, a następnie pociągnął mnie za nią, chowając w swoich ramionach. - Tęskniłem. - wyszeptał. - Ja też. - odpowiedziałam jeszcze ciszej, a przez hałas wokół nas, nie byłam pewna czy usłyszał. Może to by było nawet i lepiej? Odsunęłam się od niego. - To... miłego podpisywania płyt. - powiedziałam już głośniej. - Przyjacielu. - dodałam i mrugnęłam do niego. Skierowałam się w stronę lady. Nie wiem czy dobrze robię, ale jedno wiedziałam - na obecną chwilę jestem dumna i szczęśliwa z tego co postanowiłam.

***

Położyłam podkładki na ostatnim stoliku i nerwowo spoglądałam na zegarek. Za 10 minut miałam wychodzić z pracy i zacząć tydzień wolnego. Zebrałam zamówienie od dwóch osób, zaniosłam im, po czym usłyszałam, że zegar wybił upragnioną siedemnastą. 
Poszłam pędem do szatni. Zdjęłam fartuszek, który robił za mój uniform i wzięłam torebkę. Pożegnałam się z koleżanki i ruszyłam szybko w kierunku mieszkania. Miałam niecałe dwie godziny na ogarnięcie się, a za nim dotrę do domu, zostanie mi może... godzina? 
Poprawiłam torebkę na ramieniu i zaczęłam szukać w niej dzwoniącego telefonu. Kiedy go znalazłam w bocznej kieszonce, wpadłam na jakąś osobę. 
- Przepras... - zaczęłam, ale kiedy mój wzrok utkwił wzrok na jego twarzy, myślałam, że przywalę mu z liścia. Osoba, która zrujnowała mój związek, on, który tak naprawdę spowodował u mnie łzy.
Tak, przede mną stał Austin. 
Patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami, głupio się przy tym uśmiechając. 
- Nie przywitasz się ze starym przyjacielem? - zapytał mierząc mnie wzrokiem. - Zmieniłaś się przez te parę miesięcy. - oblizał wargi. 
- Oh, rzeczywiście. - wysiliłam się na sztuczny uśmiech. - Gdzie moje maniery... - powiedziałam i rozłożyłam ramiona do uścisku. Podeszłam do niego i zamiast go przytulić, nadepnęłam mu na stopę, przez to skulił się lekko do mojego wzrostu. - Odwal się lepiej ode mnie. Zrujnowałeś mi ostatnie miesiące, ale nie bój się, tylko na pewien czas. Nie pozwolę, żeby taki dupek jak Ty rządził moim życiem. - powiedziałam do niego i posłałam mu jedno z morderczych spojrzeń. 
Poprawiłam torebkę i ominęłam go, ruszając przed siebie w kierunku domu. Kolejna rzecz, z jakiej jestem dzisiaj z siebie dumna. Może wszystko zaczyna się odmieniać na dobre? 

***

Po przyjściu do domu, odrzuciłam rzeczy na bok i skierowałam się pędem do pokoju. Chloe, była prawie gotowa - w połowie ubrana, uczesana i robiła sobie właśnie makijaż. 
Popędziłam do pokoju i zgarnęłam z wieszaka mój ostatni nabytek - czarną sukienkę. Spódnicę miała ona przyległo, a bluzka była luźna. Cała była czarna, tylko miała złoty kołnierzyk. Poszłam z nią do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w sukienkę, a pozostałe rzeczy włożyłam do kosza z brudami. 
Zostało mi 30 minut. Przeczesałam włosy, postanawiając zostawić je w swoim naturalnym wyglądzie, czyli lekko falowane. Wzięłam kosmetyczkę i zrobiłam trochę mocniejszy niż zazwyczaj makijaż. Ciemne, mocniej niż zwykle pomalowane oczy, troszkę pudru i czerwona szminka. Rzadko jej używałam, więc teraz nadeszła jej pora. 
Podeszłam do komody, gdzie stało pudełko z biżuterią. Wzięłam je bliżej do siebie i zaczęłam szukać w nim pasujących, złotych dodatków. Oprócz kolczyków, moją uwagę przykuł jeden pierścionek z kokardką. Wzięłam go do ręki i obróciłam w palcach. 
Z nim powróciły wspomnienia z Los Angeles. Głównie przypomniała mi się moja babcia i nasza silna więź. Mówiła, że mając przy sobie ten pierścionek, zawsze będzie gdzieś obok mnie. Wierzyłam, że mając tą ozdobę dopisuje mi szczęście. Kiedy wróciłam z Kalifornii, myślałam, że go zgubiłam. Jednak się myliłam... Może przez to, że go nie nosiłam spotkały mnie przez ostatni czas nieprzyjemne rzeczy? Może rzeczywiście on jest moim medalionem szczęścia? 
Wsunęłam go na palec i obiecałam sobie, że zacznę go nosić z powrotem. 
W sumie gdyby nie przeświadczenie, że go zgubiłam, to towarzyszyłby mi cały czas. Pomimo spędzonych w rozstaniu miesiącach, nadal jestem z nim mocno związana emocjonalnie. 
- Holly, Liam przyjechał! - zawołała mnie przyjaciółka. Westchnęłam i spakowałam szybko do torby czarne rurki i białą, luźną bluzkę z Mupetami, a do tego sweter gdyby jutro pogoda nie dopisywała. Miałyśmy u nich zostać do jutra, a nie uśmiecha mi się dwa dni chodzić w tej sukience. Może jest ładna, ale nie wygląda na szczególnie wygodną. Wzięłam telefon i portfel, po czym wyszłam na korytarz gdzie czekała Chloe z Liam'em. Kiedyś myślałam, że będą razem, kiedy Liam rozstał się z Danielle, ale teraz gdy oboje kogoś mają, ta myśl kompletnie wyszła mi z głowy. 
- Już minutka. - powiedziałam i wróciłam się szybko do pokoju, po pomadkę, żeby później ewentualnie poprawić usta. Założyłam swoje ukochane, czarne szpilki i zeszliśmy na dół do auta Payne'a. 

***

Już gdy przyjechałyśmy, było paru gości. Godzinę później cała impreza się rozpoczęła. 
Zazwyczaj nie piję... Właśnie. Zazwyczaj. Dzisiaj postanowiłam zaszaleć i nie kończyć na drugim drinku. Było w końcu co opijać. To jednak była czwarta płyta moich przyjaciół! 
Około czwartej rano byłam już wystawiona po całości. Nie było mi potrzeba dużo do takiego stanu.
Nie tylko ja byłam w takim stanie. 
Chloe szalała z jakimś chłopakami na parkiecie, a moi przyjaciele, również trzymali się na ostatniej nitce, żeby nie paść gdzieś po drodze. Dobrze, że Alex darowała sobie przyjście. Jako jedyna trzeźwa czuła by się pewnie... dziwnie. 
Poszłam do góry na korytarz gdzie zobaczyłam tańczący tłum. Zaczęłam kręcić biodrami razem z innymi dziewczynami. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu w tali i zaczyna całować po szyi. Byłam tak pijana, że nawet nie zwracałam na to uwagi. Czułam kto za mną stoi. Tych perfum nie dało się nie rozpoznać, zwłaszcza jak czuło się je codziennie przez parę miesięcy. 
Odwróciłam się przodem do niego i złączyłam nasze wargi. 
Moje działanie pod wpływem impulsu, przemieniło się w pocałunek pełen pasji i namiętności. Harry przyciągnął mnie bliżej siebie, że nasze ciała praktycznie się stykały. Wplotłam swoje palce w jego włosy i lekko pociągnęłam za ich końce. Działałam intuicyjnie, a i tak wiedziałam dobrze, że on to lubi. Oplotła swoje nogi wokół jego pasa, a ręce chłopaka automatycznie znalazły się na moich udach, żeby mnie podtrzymać. Chwilę później, przemieścił je na moją pupę, która lekko ścisnął. 
Dla osoby, która patrzyła na nas z boku, wydawało się być to normalne... "W końcu oni są razem" - pomyśli. Jednak my znamy prawdę. Nie jesteśmy razem od 3 miesięcy. Dobrze wiem, że nie powinnam tego robić, że powinniśmy tego robić, ale pożądanie było silniejsze od nas. Nie mogliśmy się oprzeć sobie nawzajem, jednak była taka prawda. Pomimo tego co się wydarzyło, to nadal siebie kochamy i nadal nam na sobie zależy. Rzuciliśmy wzajemnie na siebie urok, którego nie zdejmie nawet najsilniejsze zaklęcie...

--------------

Hej miśki! Jak widzicie zaczyna się co raz bardziej rozkręcać. Czegoś spodziewacie się w następnym rozdziale? :D Z tego co słyszę to chcecie powrót Hally? ;3 Marzenia się podobno spełniają, więc zobaczymy co tutaj się stanie xD
W środę mamy święta, wiecie jak to jest. Porządki i tak dalej, ale pomimo tego postaram się wam dodać w środę nowy rozdział. Nic nie obiecuję, bo będzie on dość trudny dla mnie, ale postaram się ♥

W środę - 24 grudnia - rusza również moje nowe opowiadanie! Co prawda na wattpadzie, ale jak chcecie to może zrobię też na blogerze... Nie wiem. Tymczasem patrzcie tu!: http://www.wattpad.com/story/28509805-exchange-h-s

Zapraszam do czytania i piszcie w komentarzach wasze przeczucia do następnego rozdziału! 

1 komentarz: