wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 4

*jeden dzień później*

*oczami Holly* 

Siedziałam na historii, próbując słuchać marudnego starszego pana od historii. Przynajmniej połowę lekcji zawsze musiał spędzić na powtarzaniu nam po raz setny, jacy my jesteśmy niegrzeczni w stosunku do starszych. Nikt go nie rozumiał. Na jego lekcji, jak prawie na żadnej innej panowała cisza jak w kościele. Może szelest kartki uważa za nasze rozmowy. Kto go tam wie... Popatrzyłam na siedzącą obok mnie Alex, która bazgrała coś w swoim notatniku. Wyprostowałam się i założyłam nogę na nogę. Wyciągnęłam gładką kartkę i zaczęłam lekko szkicować. Cała lekcja zniknęła mi na rysowaniu. Byłam tylko ja i kartka, nie licząc w dali nieprzyjemnej muzyki, którą tworzył pan Thronson swoim gruźliczym kaszlem i uwagami. 
- Co masz teraz? - zapytała przyjaciółka kiedy wychodziłyśmy z sali. 
- Angielski i do domu, a ty?
- Matmę i też koniec. Chloe wybiera się dzisiaj do domu?
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Nie jestem jej matką. A tak w ogóle gdzie ona się podziewa?
- Siedzi "u kolegi". - zrobiła cudzysłów w powietrzu.
- Mhm.. - popatrzyłyśmy na siebie i zaczęłyśmy się śmiać. - A po co Ci wiedzieć czy będzie dzisiaj?
- Byłam ciekawa, bo albo wraca późno albo jej nie ma. Ciekawe co to za kolega... Mówiła, że może nam go w tym tygodniu przedstawi...
- Uuu, coś grubszego. Nasza Chlo się zakochała - wyszczerzyłam się.
Alex pokiwała przecząco głową.
- Pytałam się o to, ale powiedziała, że jemu podoba się inna, jednak mówił, że ona go chyba nie zauważa. A jako odpowiedź na pytanie o jej uczucia do niej, to stwierdziła na milion procent, że to tylko kolega.
- Jak chce. Jeżeli będzie przystojny i fajny to ja go biorę. - wystawiłam język.
- Ej, spadaj! Ty masz Hazz'a.
Parsknęłam.
- No chyba nie. - powędrowałyśmy do sal, w których miałyśmy mieć zajęcia.
- Jeżeli będzie blondyn to ja go biorę, a jak brunet to ty.
- Okej. Po lekcji umawiamy się tutaj.
- Ok! - rzuciła brunetka kierując się w drugą stronę.

*oczami Alex*

Po powrocie do domu rzuciłyśmy się na kanapę, zalegając na niej przed telewizorem. Nic nam się nie chciało, a żadna nie miała nic specjalnego do nauki, więc chyba tak miał wyglądać nasz cały dzień. 
- Tak w ogóle. - zaczęłam temat nie związany z filmem. - Mówiłaś Chloe o twojej pracy, o One Direction i o karaoke?
- Ymm.. - popatrzyła na mnie kątem oka. - Wie, że mam jakieś zadanie, ale nie wiem że o One Direction, a Harry'ego.. Nie wiem kiedy przyszła.. Widziała jak z nim śpiewałam?
- Nie, przyszła jak zeszliście, ale mówiła, że słyszała w szatni jak taka dziewczyna świetnie śpiewała i ja powiedziałam że to ty. 
- Aa, czyli mało co wie.. Też z nią porozmawiać jest ostatnio trudno - albo jej nie ma albo się uczy i nie chce, żeby jej przeszkadzać. 
- To prawda.. 
Oglądałyśmy film do końca bez poruszania tego tematu. O 17 usłyszałyśmy jak ktoś przekręca klucz w zamku.
- O chyba, nasza włóczęga wróciła. - zaśmiałam się. Nie myliłam się. W drzwiach ukazała nam się średniej wielkości blondynka. 
- Hej dziewczyny. Chcę wam dzisiaj przedstawić mojego przyjaciela. - podkreśliła ostatnie słowo. Lekko się podniosłyśmy. Holly wzięła szklankę, żeby się napić. 
Chlo na chwilkę zniknęła w drzwiach i przyszła razem z wysokim brunetem z loczkami. Popatrzyłam na niego przerażona i potem przeniosłam wzrok na brunetkę. Popatrzyła na mnie, gdzie potem skierowała wzrok na chłopaka. O mało się nie udławiła. Odstawiła szklankę i popatrzyła na niego. On również chyba na początku nie zauważył jej, bo gdy tylko na nią spojrzał, na jego ustach wymalował się jeszcze większy uśmiech. 
- Cześć Holly. - odezwał się pierwszy. Dziewczyna obok niego popatrzyła pytająco na mnie, a potem przenosiła wzrok pomiędzy nimi.
- To wy się znacie? - zapytała wreszcie.
- Nie. - odpowiedziała niebieskooka.
- Tak. - odpowiedział równo z nią Harry.
- Rozumiem. - odparła. - No to jeżeli się znacie...
- ... nie znamy się. - przerwała jej dziewczyna siedząca obok mnie.
- Znamy, znamy. Może nie za dobrze, ale pewnie będzie okazja poznać się lepiej. - mrugnął do niej. Myślałam, że zaraz rzuci w niego poduszką, ale o dziwo siedziała spokojnie na kanapie, a do twarzy miała przyklejony sztuczny uśmiech.
- Dobra... - przerwała chwilową ciszę blondynka. - To poznaj Alex - wskazała na mnie ręką. - I w połowie poznaną Holly. - uśmiechnęła się do wszystkich zadowolona, że udało jej się wybrnąć z trudnej akcji zapoznawczej. Zerknęła na przyjaciółkę. - A teraz chodź. - odwróciła się i wyciągnęła chłopaka z pomieszczenia.
- Gdzie idziemy? - zapytał.
- Na spacer. Może później przyjdziemy. - powiedziała do niego. - Przyjdę niedługo. - skierowała wypowiedziane słowa do nas. Popatrzyła na Hole. - Nie ma za co. - uśmiechnęła się do niej.
- Naprawdę nie wiem za co mam Ci dziękować. - pokiwała głową.
- Z wszystko. - wystawiła język i zniknęła z chłopakiem.

*oczami Holly*

Na świecie jest wielu chłopaków, przyjaciół, kolegów i tak dalej. Miała w czym wybierać, więc dlaczego wzięła akurat jego?! Po tym jak wyszli siedziała zbita z tropu. Jeżeli oni się przyjaźnią, to ja będę zmuszona na jego towarzystwo. Nawet gdyby zrobił coś, co warto by było napisać w artykule, a nie będzie osób trzecich, to nie będę mogła tego wykorzystać. 
- Wiesz co? - spojrzałam na Alex, która wreszcie się odezwała. - Pamiętasz nasze ustalenia przed dzisiejszą ostatnią lekcją? - kiwnęłam głową twierdząco. Coś było. - On jest brunetem. - popatrzyła na mnie. - Czyli jest cały do twojej dyspozycji. - wyszczerzyła się w moim kierunku. Przymrużyłam oczy i rzuciłam w nią poduszką. 
- Dzięki. 
- No co? Takie były ustalenia, więc proszę. Masz przystojnego kolegę Chloe. Bruneta i jednego z członka One Direction. 
- Wszystko fajnie, gdyby ostatnia informacja o nim okazała się nie prawdą. - popatrzyłam na ekran telefonu, który się zaświecił. 
- Oj tam, to szczegół. 
- Nie wydaje mi się. - pokiwałam przecząco głową.
- Jak chcesz. - wzruszyła ramionami.
Szczerze to zdziwiła mnie jej obojętność. Gdyby było tak jak kiedyś to zaraz by mi coś zaczęła gadać żebym coś spróbowała i inne pierdoły. Wstałam i ruszyłam ku pokoju. W idealnym momencie przeszłam obok drzwi wejściowych, kiedy usłyszałam przekręcany klucz od zamka. Pędem ruszyłam cicho do pokoju i lekko zamknęłam drzwi. Nasłuchałam chwilkę. Przyszła z nim. Brawo Holly! Udało Ci się uniknąć konfrontacji z nim. Przybiłam sama sobie piątkę. Rzuciłam się na dwuosobowe łóżko. Miałam ochotę tak leżeć i nic nie robić, tylko spać. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam i spojrzałam w kierunku w drzwi. Ujrzałam blondynkę, która lekko się do mnie uśmiechnęła. - Jak tam? - zapytałam.
- A dobrze, dobrze. - podeszła do mnie i usiadła na krawędzi łóżka. - Przyjdziesz do nas?
Popatrzyłam na nią i pokręciłam przecząco głową.
- Czemu nie?
- Nie mam ochoty na jego towarzystwo.
- A to szkoda, bo on akurat na twoje ma.
- Trudno. Musi się gwiazduś pogodzić z tym, że nie dostał tego czego chciał.
Chloe wzdychnęła.
- Holly, gadałam z nim. Podobasz mu się, wreszcie mi powiedział kim jest ta dziewczyna o której nie chciał mówić. - patrzyłam na nią z obojętnością. Jej słowa nie zrobiły na mnie wrażenia.
- Szkoda, że bez wzajemności. - mruknęłam.
- Nie wiem czemu masz do niego jakieś uprzedzenia. Jest bardzo fajny, macie podobne charaktery, dogadalibyście się. Czemu nie możesz kogo potraktować chociaż jako kumpla? Może faktycznie daj mu się poznać, a Ty przy okazji poznaj jego?
- Nie wiem.. Muszę pomyśleć.
- Jak się namyślisz to przyjdź. - wstała i wyszła.
Opadłam na łóżko niczym przekątna z kwadracie. Może miała racje? W sumie co szkodzi spróbować zawrzeć nowe znajomości? Może faktycznie będzie dobrym kolegą, a swojej decyzji nie będę żałować? Rozmyślam nad tym jakbym miała podjąć się skoczenia z mostu. A co mi tam. W końcu żyje się tylko raz. Wstałam z łóżka i położyłam rękę na klamce. Wzięłam wdech i ją nacisnęłam. Przeszłam przez korytarz i znalazłam się w salonie gdzie siedzieli przy stole i zaczynali grać w jakąś grę. Na dworze było już ciemno i jak przypadało na Londyńską pogodę, padał deszcz. Stół nad oświetlała wisząca nad nim beżowa lampa. Podeszłam do nich i oparłam się o krzesło Alex.
- Co robicie? - zapytałam i spojrzałam na pudełko od gry planszowej. - Oo, gracie w Dixit.
- No, wiem że chcesz z nami grać. - powiedziała Chloe.
- Czytasz w moich myślach. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Zajęłam miejsce pomiędzy Harry'm, a Alex.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś grała z nami, znowu wygrasz. - odezwała się brunetka.
- Nie prawda. Wygrywam przeważnie w Scrabble.
- Wiecie.. - zaczął loczek. - Ja gram, więc żadna ze mną nie wygra.
- Serio? - spojrzałam na niego. - To się przekonamy.
Zaczęliśmy od kolejności urodzenia. Oczywiście, jak zwykle ja byłam ostatnia. Głupi wrzesień. Hazz zaczął.
- Mrok. - powiedział jedno słowo. Spojrzałam w swoje karty. Ciężko. Nie miałam żadnej pasującej karty. Wzięłam najodpowiedniejszą i wyłożyłam na stół. Po wyłożeniu kartek przez dziewczyny, pomieszał wszystkie i wyłożył. Bez wątpienia położyłam swój cyferek na karcie, która mi najbardziej pasowała.
- Wszystkie zgadłyście. - mruknął. To było chyba oczywiste, że to ta karta.
Wreszcie kolejka dobiegła do mnie. Wzięłam kartę. Popatrzyłam na nią i położyłam odwróconą.
- Miłość.
Koniec końcu nikt nie zgadł. A gdzieś po 40 minutach dnia wygrała Chloe. Z jednej strony była satysfakcja, że Harry nie wygrał i mu pokazałyśmy, że nie jest idealny, a z drugiej rozczarowanie, że pierwszy raz przegrałam.

-------------------------------------------

Hej, rozdział może trochę nudny, ale nie wiem kompletnie co pisać. Muszę jakoś sprawnie przejść do jakiegoś bardziej interesującego wydarzenia ;P

Co o nim sądzicie?

KOMENTUJCIE ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz