*parę dni później*
*oczami Holly*
Ten niecały tydzień był jednym z najcięższym. Wykładowcy męczący nas przed trzema tygodniami wolnego, robota po łokcie w pracy i jeszcze na dodatek chora Chloe, która na każdym kroku potrzebowała niańki. Jej wysoka temperatura mnie przerażała. Nigdy tak bardzo nie była chora. Trzeba było bardziej rozebranej latać po dworze. Weszłam do kawiarni, po czym skierowałam się na zaplecze. Umyłam ręce, związałam włosy i zawiesiłam fartuszek na biodrach robiąc kokardkę z dwóch sznurków.
- Hej, Bella. - przywitałam się z koleżanką i wzięłam zamówienie. Wykonałam już z pamięci dwie Espresso. Chciałam podać je kelnerce, ale kierowniczka mnie wyprzedziła.
- Nie, czekaj. - położyła kawy na tacy. - Ty dzisiaj je zaniesiesz.
- Ja? - zapytała zdziwiona.
- Tak, Ty. - podeszła do nas szefowa. - Uważamy, że dasz sobie radę pomiędzy klientami. Umiesz robić perfekcyjnie kawy, a przy kasie radzisz sobie co raz lepiej. Teraz czas lecieć za ladę. Dzisiaj ocenię Twoją pracę i pod koniec dnia, powiem Ci jak dalej z naszą współpracą. - uśmiechnęła się i skierowała do biura. Przełknęłam ślinę. Mogła sobie darować ostatniego zdania. Powiem szczerze. Zestresowała mnie.
- Dasz radę Holly. - poklepała mnie po ramieniu. - Stolik numer 7 czeka na zamówienie. - uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
Wzięłam tacę i skierowałam się do odpowiedniego stołu. Gdy z daleka zobaczyłam kto tam siedzi myślałam, że zaraz upuszczę naczynia. Harry z Arianą Grande.
Super. Najpierw mówi nie wiadomo co, przez co krząta się cały czas w moich myślach. Prawie mnie pocałował... A nie przepraszam. Pocałował mnie... Dwa razy. Nie odzywał się do mnie cały tydzień od festynu. Nie wiem co się nagle stało. Może on chciał się po prostu ze mną zabawić, a ja się nie dałam, więc odpuścił. Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko i po czym znowu jest otworzyłam i z nową siłą ruszyła do nich. Położyłam dwie kawy na stoliku i robiłam wszystko ze swoim wzrokiem żeby tylko nie patrzeć mu w oczy. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam ponownie ku lady.
Wszystko potoczyło się szybko. Żadnego cześć, nawet nie czułam spojrzenia jego zielonych tęczówek na sobie. Zupełnie jakbyśmy się nie znali...
Po półgodzinie Bella ich skasowała i dopiero wtedy, kiedy podeszłam obok, aby położyć kawy, z nowego zamówienia, na tacy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego oczy nie wykazywały nic. Żadnych uczuć i błysku, który je otaczał za każdym razem jak mnie widział. Może sobie zmyśliłam całą sytuację? Może tak naprawdę to wszystko działo się w moich snach?
***
Przez parę dni obserwowałam tą dwójkę kiedy codziennie, o tej samej porze przychodzili się tu spotkać. Nie zanosiłam już im kaw do stolika, tylko patrzyłam dyskretnie z daleka, czując ukłucia w sercu. To zachowanie było nie normalne... "Normalne dla każdego zakochanego." Ja się w nim nie zakochałam. "Tak twierdzi twój mózg. Serce ma na ten temat inne zdanie." Skończyłam walkę ze swoją podświadomością pukając do drzwi pani Blue, po czym usłyszałam krótkie "Proszę.". Weszłam do elegancko urządzonego pokoju.
- Dzień dobry, mam do pani małą sprawę. - powiedziałam, po czym kobieta pokazała mi na fotel stojący przed jej biurkiem. - Wiem, że pracuję tu dopiero dwa tygodnie, ale mogłabym wziąć urlop? Mój brat się żeni i wylatuje w sobotę do Los Angeles.
Popatrzyła na mnie w skupieniu. Z jej wyrazu twarzy nic nie udało mi się oczytać.
- Oczywiście, że możesz. Taka okazja nawet tego wymaga. A na ile?
- Na dwa tygodnie. Mam tam rodzinę, a jeżeli już tam będę to chociaż ich odwiedzę. Bardzo nie lubię latać samolotami, więc następna okazja na wizyty może być dopiero w wakacje.
- Dobrze, ale jak wrócisz to już musisz solidnie pracować.
- Nie ma sprawy, dziękuje bardzo. - uśmiechnęłam się do niej i wstałam by wyjść.
- A jak Ci się tu pracuje? - zapytała gdy stałam już przy drzwiach.
- Bardzo dobrze. Atmosfera jest miła, a robienie kawy i podawanie jej klientom to nawet relaksująca praca. - podniosłam do góry lekko kąciki.
- Wydaje mi się ostatnio, że jesteś... Smutna...
- Nie. Może po prostu zmęczona, ale wypocznę w LA i wrócę z nową energią. - kobieta kiwnęła głową, ale moja odpowiedź chyba całkiem jej nie usatysfakcjonowała.
***
Weszłam do domu, witając się ze swoimi współlokatorkami, po czym skierowałam się do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i miałam ochotę pójść spać, ale było za wcześnie. Jeżeli pójdę teraz to wstanę o świcie. Postanowiłam zadzwonić do Melanie.
- Hej, jak tam egzaminy?
- Cześć, dobrze. Zaliczyłam na pięć, chociaż nie była do końca pewna co mi wstawić. Dziękuje Ci! Bez Ciebie nie udałoby mi się!
- Oczywiście, że dałabyś radę. Trochę więcej wiary w siebie.
- No nie wiem. Wiesz muszę kończyć, zgadamy się jeszcze ok?
- Dobra, pa.
Rozłączyłam się. Przewróciłam się na brzuch i wtuliłam twarz między poduszki. Po 10 minutach wstałam, przebrałam się w wygodne ubrania i poszłam do kuchni po wodę. Niestety widok w salonie nie był moim wymarzonym.
- Holly! Przyjdziesz do nas? - zapytała Chloe, która siedziała z Harry'm, Niall'em i Alex na kanapach.
- Nie, dzięki. - powiedziała, ale przyjaciółka nie dawała za wygraną.
- No chodź. Alex, ma coś ważnego do powiedzenia. - wstała, pociągnęłam mnie za łokieć i usadowiła pomiędzy sobą, a Styles'em.
- No to jeżeli jesteśmy już wszyscy... - zaczął blondyn.
- Oj nie przedłużajmy już tego. Jesteśmy razem. - powiedziała brunetka, ściskając rękę chłopaka. Wszyscy patrzyliśmy na nich jak słupy soli. Przecież to było do przewidzenia, że się w końcu spikną.
- Gratuluje, to super wiadomość! - jako pierwsza się odezwałam, żeby skłonić resztę do jakiegokolwiek zdania.
- Wiedziałam, że tak to się skończy. Nawet nie wiesz jak się cieszę! - powiedziała Chloe, siadając i ściskając przyjaciółkę, która odetchnęła z ulgą na to, że jednak się cieszymy. Harry również pogratulował przyjacielowi.
- No to ja pójdę zrobić kawę. - zaproponowała blondynka. Wstała i skierowała się do kuchni.
- Pomogę Ci. - zaoferowała Alex.
I tak w ten sposób została sama z chłopakami. No dobra. Niall w końcu uciekł do łazienki, więc sama z Hazz'em. Siedzieliśmy w ciszy wpatrując się w jakiś serial na ekranie. Poczułam jego wzrok na sobie. Co? Teraz w końcu na mnie patrzy?! Nie wytrzymałam..
*oczami Harry'ego*
Siedzieliśmy z Holly w ciszy oglądając jakiś beznadziejny serial. W ogóle mnie nie ciekawił, ale nie miałem co innego do roboty. Wreszcie, od paru dni, odważyłem się na nią spojrzeć.
- Możesz mi powiedzieć do cholery, co z Tobą jest nie tak? - odwróciła się gwałtownie w moim kierunku.
- A co ma być? - zapytałem.
- Nie udawaj idioty, Harry. Od tygodnia zachowujesz się jakbyś mnie nie znał. Nie odzywasz się ani nic chociaż parę razy mnie widziałeś. Udajesz, że wszystko co się zdarzyło nagle rozpłynęło się w powietrzu, jakby nigdy nie miało miejsca.
- A co się zdarzyło? - zapytałem starając się ukryć swoją ciekawość.
Przymrużyła oczy i spojrzała na mnie.
- Ty chyba wiesz najlepiej. Może to, że mnie dwa razy pocałowałeś i zwierzyłam Ci się z połowy swojego życia? Chciałeś po prostu wzbudzić moje zaufanie do siebie, nie wiadomo po co. Zobaczyłeś, że to nie jest takie łatwe zadanie, więc dałeś sobie spokój i zacząłeś umawiać się na randeczki z...
- Ej.. - przerwałem jej. - Kto się umawia na randki ten się umawia. - popatrzyła na mnie pytająco. - No co się tak patrzysz? Mówię o Tobie i Mike'u i waszym słodziaśnym buziaczku. - odpowiedziałem krzywiąc się przy ostatnich słowach.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, którą wreszcie przerwała.
- To o to tu chodzi. - pokiwała głową. - Byłeś zazdrosny, że on ma większe szanse niż ty, więc chciałeś we mnie wzbudzić zazdrość.
- Nie byłem zazdrosny!
- Byłeś i nadal jesteś! Mówiąc to kłamiesz mi w żywe oczy.
- Nie pra...
- Oj, przestań Styles! - powiedziała. - W ogóle jak mogłeś myśleć, że ja z nim poszłam na randkę?! Mike to tylko mój najlepszy przyjaciel, jest dla mnie jak brat nic więcej. - parsknęła.
- On, jak widać, ma inne zdanie na ten temat. - mruknąłem.
- Ale mnie nie obchodzi jego zdanie! Powiedziałam mu, kim jest dla mnie w moich oczach i że to się nie zmieni! - patrzyłem na nią jak wmurowany w ścianę. Czyli to nie była randka? Wnioskując z tego co powiedziała dotychczas... Mam u niej szanse?
- Wiesz co? - odezwała się znowu, wybudzając mnie z moich rozmyślań. - Może będzie dla nas obydwojga lepiej jeżeli zapomnimy o tych przeszłych zdarzeniach, o jakiś wspólnych spotkaniach, rozmowach... - zrobiła pauzę. - ...zwierzeniach. Ogólnie o swoich osobach. Zachowujmy się, jakbyśmy się nie znali. Tak będzie lepiej. - wstała z kanapy i zmierzała ku drzwi. Nie myślałem. Robiłem to, na co nakierowywało mnie serce. Wstałem, chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Jej mina była zszokowana. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Myślała pewnie, że będę siedział nadal jak posąg.
- Tak nie będzie lepiej. - szepnąłem. - Nie da się tego wymazać z pamięci. Zawsze jak będę Cię widział to do moich myśli będzie powracała nasza rozmowa i to, że ktoś Ci tak strasznie złamał serce. Będą przychodziły wspomnienia o twoich ciepłych wargach, zniewalających niebieskich oczach, które tak jak teraz patrzą z zaciekawieniem w moje. Po prostu... - zatrzymałem się, próbując jakoś sklecić miliony słów, które wpływały mi do głowy, ale powiedziałem prosto z mostu to co czuję. - Nie uda mi się o Tobie zapomnieć. Nawet gdybym chciał i bardzo się starał, nie uda mi się, bo jesteś jedną z osób, na których mi zależy. - lustrowała moją twarz, nie wiedząc co ma powiedzieć. Przyłożyłem swoje czoło do jej. - I wiem też, że ta sytuacja teraz nie jest Ci obojętna. Pozwól mi Ciebie poznać.
- Harry... - dotknęła ręką mojego torsu i zsunęła wzrok z moich oczu na swoją dłoń. - Tak. Ta sytuacja, nie jest mi obojętna i Ciebie też trudno mi będzie wymazać z pamięci, ale jeżeli ty czujesz się szczęśliwy z Arianą, to ja nie chce stać na waszej drodze...
- Ariana to tylko przyjaciółka. To miało wszystko tak wyglądać. - pociągnąłem jej podbródek do góry. - Zrobiłem to, bo byłem cholernie zazdrosny i tak mi na Tobie zależy, że chciałem zobaczyć twoją reakcję.
- A jaka ona miała być?
- Nie wiem, ale proszę daj mi szansę. Daj mi siebie poznać, zacznijmy od nowa, ale z tamtymi wspomnieniami i rozmowami.
- Żeby to było takie łatwe teraz zdecydować. - popatrzyłem na nią pytająco. Spojrzała mi prosto w oczy. - Swoimi słowami, spojrzeniami i zachowaniem, swoim dotykiem i gestami rzucasz na mnie jakby urok czy czar. Serce nie raz karze mi ulec, ale rozum mówi, żebym dalej walczyła.
- To posłuchaj serca. - szepnąłem.
Zachichotała.
- Na razie to zbierają się do wojny o mnie, bo stoję pomiędzy nimi.
- Jeżeli spór toczy się o Ciebie, to chyba też wezmę udział.
Przygryzła dolną wargę i lekko się uśmiechnęła.
- Nie rób tak. Przez to stajesz się jeszcze bardziej pociągająca.
Zaśmiała się, a ja lekko zbliżyłem się do niej aby ją pocałować. Nie protestowała. Stała i czekała na dalszy ciąg zdarzeń, ale oczywiście nasi przyjaciele mają jak zwykle niesamowite wyczucie czasu.
- Ups, chyba przeszkodziliśmy. - odezwała się Chloe.
- Nie, coś ty. - Holly odsunęła się ode mnie trochę. - Lepiej dawaj tą kawę, bo zasypiam.
- To chyba dobrze. Jest po 21, więc jedynie mogę Ci zaproponować herbatkę.
- Dzięki. - parsknęła. Patrząc na kubek z malinowym, ciepłym napojem. - To czemu wy pijecie skoro jest już tak późno.
- Bo to nie my zaraz padniemy ze zmęczenia. - potargała jej włosy Alex.
- Weźcie przestańcie! Pomimo, że jestem najmłodsza z was wszystkich to najczęściej ja trzymam rękę na pulsie w kryzysowych sytuacjach.
- No dobrze, dobrze już się tak nie wkurzaj. - powiedziała blondynka, po czym usiadła na trzyosobowej kanapie z brunetką i Niall'em, przez co ja z Holly musiałem gnieździć się na małej dwu osobowej, która w ogóle nie wyglądała na przeznaczona ilość osób. Nie żeby mi to przeszkadzało.
- Liczę, że przyjdziesz na imprezę urodzinową do mnie w piątek. - szepnąłem jej do ucha, kiedy pozostali dyskutowali na temat lecącego serialu.
- Nie wiem, zobaczymy. - mrugnęła w moim kierunku, a ja uśmiechnąłem się do niej. Chyba wszystko wróciło do starego porządku.
*oczami Holly*
- Idziesz do Harry'ego na urodziny? - zapytała Chloe, kiedy wchodziłam z nią do sklepu.
- Raczej, nie.
- Dlaczego? - popatrzyła na mnie zdziwiona. - Znowu się pokłóciliście? Jeszcze wczoraj wieczorem było wszystko dobrze.
- Nie, jest okej. Chyba. - zrobiłam pauzę. Nie pamiętałam za wiele z wczoraj, bo szybko zasnęłam. - Po co mam iść? Będę zmęczona, a następnego dnia wylatuje. Wiesz, że nienawidzę podróży samolotem.
- Tym bardziej. Zrelaksujesz się przez lotem.
- Pewnie. Nie mam po prostu ochoty. - mruknęłam i przyśpieszyłam tępa. Na jego pytanie czy przyjdę odpowiedziałam, że nie wiem, więc nie mam jakiegoś przymusu żeby się tam wybrać.
- Zrobisz mu to w jego urodziny? - próbowała na mnie wymusić zmianę decyzji.
- Co zrobię? Nie mogę i już. Złożę mu życzenia rano, ale nie przyjdę.
- No jejku, Holly! Weź przestań i chodź. Rozerwiesz się trochę, a poza tym nie musisz mu nic mówić. Zrobisz Harry'emu wielką niespodziankę jak zmienisz zdanie i przyjdziesz. - uśmiechnęła się do mnie, dalej namawiając mnie do zmiany. Będzie truła mi tyłek dopóki się nie zgodzę na to co ona chce - standardowe zachowanie Chloe.
Westchnęłam.
- Zróbmy tak. Jeżeli znajdę jakiś prezent, który ja będę uważała za dobry, to pójdę. Jak nic mi nie wpadnie w oko, to nie idę. Zgoda?
- Mhm. - mruknęła niezadowolona, że nie udało jej się do końca uzyskać swojego celu. To, że znajdę prezent idealny, było nie realne. Ja go prawie nie znałam. Nie wiedziałam czym się interesuje, czego słucha, nic. - Wiesz.. Ty go prawie nie znasz, więc będę chyba musiała Ci pomóc. - Czy ona czyta mi w myślach?
- Pomóc możesz, ale jeszcze ja będę musiała się zgodzić na to co wybierzesz.
Przeszłyśmy parę sklepów. Na początku myślałam o jakiejś koszulce lub płycie ulubionego zespołu. Z tego co Chloe powiedziała to lubi Coldplay'a. Usiadłyśmy zrezygnowane na kanapie w centrum z kawami ze Starbucks'a.
- Kup mu kota. - wypaliła blondynka, na co ja na nią popatrzyłam i wybuchłam śmiechem. Po skończeniu, zerknęłam na dziewczynę. Chyba nie żartowała, bo patrzyła na mnie zdziwiona.
- Nie rozumiem twojego rozbawienia. Lubi je, więc czemu nie.
- Nie, dzięki, Zdecyduje się na coś innego. Jakieś inne pomysły?
Zapadła chwila ciszy. Po chwili przyjaciółka się ożywiła.
- Zawiąż się wstążką i Ty będziesz jego prezentem. Idealnie! - patrzyłam na nią i nie wiedziałam jak mam zareagować. Na widok mojej miny zaśmiała się, po czym ja również do niej dołączyłam. Po kilku sekundach uspokoiłyśmy się. Wzięłam łyka zimnej late i zamieszałam kostkami w plastikowym pojemniku. Przeleciałam wzrokiem po sklepach i natknęłam się na jedną reklamę. "Już dzisiaj kup bilety na koncert Coldplay'a!" Spojrzałam na nazwę sklepu. Empik. Uderzyłam się lekko ręką w głowę. Czemu o tym nie pomyślałam? Jeszcze rano czytałam o tym, że można kupić bilety. Zerwałam się z kanapy i szybkim krokiem popędziłam do sklepu.
- Ej, gdzie lecisz? - zapytała mnie doganiając Chloe.
- Po prezent idealny. - wskazałam napojem na ofertę.
---------------------------
Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam kiedy do kończyć. Wróciłam z wakacji i od razu wzięłam się za pisanie. Na razie trochę może być nudno, ale wszystko co ciekawe wydarzy się w Los Angeles :3 Wyczekujcie z niecierpliwością. Buziaki ♥
Wraz z Blanką dziękujemy za komentarz na The Victim :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Masz świetny styl pisania i nie popełniasz błędów.
Fabuła jako tako jest interesująca i będę tu zaglądac.
Zdenerwowało mnie trochę początkowe zachowanie Harry'ego, ale na szczęście wszystko jest już w miarę okej. Fakt, że pojawiła się Ariana nieco mnie zniechęcił bo jej nietrawie.. Mam nadzieję, że już się więcej nie pojawi :3
Pomysł na prezent świetny! Harry na pewno się ucieszy!
Życzę weny w dalszym pisaniu :) xx
Pozdrawiam, @xAgata_Sz .xx
Dziękuje za komentarz ♥
UsuńCieszę się, że się podoba. Niestety Ariana będzie w paru rozdziałach, ale nie długo, bo tylko trochę namiesza :p
hej !!! Nominuje Twojego bloga do Libster Adwards. Szczegóły na moim blogu http://you-must-say-now.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń