sobota, 13 grudnia 2014

CZĘŚĆ II: Rozdział 6


`Harry's POV

Siedząc tak spotkałem swojego starego kumpla z podstawówki. Co za spotkanie! Klub zapełniał się co raz bardziej, a do mnie podchodziły jakieś dziewczyny, proponując mi szybki numerek w męskiej. Odmawiałem, bo nie byłem na tyle pijany, żeby pieprzyć się z pierwszą lepszą dziewczyną w kiblu.
- Stary, opowiadaj co u Ciebie! - zawołał Will i poklepał mnie po plecach.
- Muszę Ci powiedzieć, że do dupy.
- Dlaczego? Przecież twoje życie jest pewnie jak z bajki!
- Nie do końca. - westchnąłem. - Straciłem dziewczynę, która kocham.
- Straciłeś? - uniósł brwi. - Jak?
- Chciałem zapobiec pewnej rzeczy i to wyglądało jak zdrada, chociaż to nie było to i od 4 miesięcy nie jest dobrze pomiędzy nami. W sumie praktycznie się do siebie nie odzywamy. - westchnąłem.
- Rozumiem. - pokiwał głową. - Kochasz ją?
- Oczywiście, że tak. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Czuję się teraz strasznie pusty z przeświadczeniem, że nie jest już moja i nie mogę nie raz do niej podejść i po prostu przytulić.
- Zawalcz o nią.
- Walczę cały czas.
- To walcz bardziej.
- Nie wiem. Czuję się jakby wszystko działało na moją nie korzyść.
- Nie. Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.* To jest tylko pewien etap, Harry. W końcu wasze drogi się w jakiś sposób skrzyżują, co sprawi, że będzie znowu razem.
- Mam nadzieję, że to co mówisz jest prawdą.
- Jak zawsze. - wyszczerzył się.
- Ha, ha, ha. Jaki skromny kto by pomyślał. - wywróciłem oczami.
- To co? Jeszcze po jednym?
Skinąłem głową i patrzyłem, jak barman wypełnia ponownie szklanki alkoholem.


`Holly's POV

Nie wiem ile leżała tak. Bez życia, bez łez, bez niczego. Po prostu leżałam i zastanawiałam się na sensem tego, co dzieje się w moim życiu. Co raz bardziej zaczynam się zastanawiać nad wyjechaniem z Londynu. Ostatnio przypomniała mi się ofertą złożona w szkole jazdy konnej podczas pobytu w Los Angeles. Może powinnam spróbować?
Spojrzałam na zegarek. Było parę minut przed pierwszą w nocy. Wstałam i wzięłam krótkie spodenki i dużą, luźną bluzkę, która służyła mi jako piżama. Poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod ciepły, kojący, strumień wody. Razem z ściekającą woda, czułam się trochę lżejsza. Włączyłam na chwilę myślenie i skupiłam się na cieple cieszy i na małym relaksie oraz chwilce spokoju, która mnie zaszczyciła na trochę swoją obecnością.
Nie trwało to długo, bo zaraz spadł na mnie ponownie wielki betonowy kloc. Przypomniał mi się pobyt w Los Angeles i moja mała intymna chwila z Harry'm. Wróciły uczucia, które wtedy czułam. Nie byliśmy jeszcze wtedy razem, ale wiedziałam, że to ten jedyny, że to właśnie jemu, jestem w stanie oddać całe swoje serce.
I oddałam. Teraz to boli, bo nawet stojąc pod prysznicem mam z nim wspomnienia. Chce żeby mnie opuściły. Chociaż na więcej niż pięć minut.
Wyszłam spod strumienia i zakręciłam kurek. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam wzięte ze sobą rzeczy. Wychodząc z łazienki, usłyszałam pukanie do drzwi. Uniosłam zdziwiona brwi. Kto o tej godzinie może przyjść? Czyżby sąsiadom przeszkadzał mój nocny prysznic? Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Ciemno.
Może już ktoś poszedł? Może mi się po prostu przesłyszało?
Gdy chciałam już odchodzić, usłyszałam ponowne pukanie. Ponownie spojrzałam, ale nadal ciemno. Zdenerwowana otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego. Na korytarzu było jasno, więc musiał zasłaniać palcem dziurkę.
- Na żarty o pierwszej w nocy Ci się zabrało? - zapytałam wywracając oczami.
- Nie. Przyszedłem ci coś powiedzieć. - wszedł do środka, o mało nie przewracając się o próg. Wiedziałam dobrze, że jest pijany. Za dobrze go znałam, żeby tego nie rozpoznać. Założyłam ręce na piersi i patrzyłam na niego rozbawionym wzrokiem.
- Chce Ci powiedzieć. - powiedział bełkocząc. - Powiedzieć Ci, że Cię cholernie mocno kochałem, kocham i nie przestanę kochać, nawet gdybyś w przyszłości wyszła za jakiegoś innego dupka. - przestąpił z jednej nogi na drugą. - I Cię nigdy nie zdradziłem. - prychnęłam i odwróciłam wzrok na szafę za nim. - Tak, myśl sobie co chcesz, ale ja bym Cię kuźwa nigdy specjalnie nie zdradził. Chciałem zapobiec, uratować nasz związek, ale...
- Ale? - dopytywałam po tym jak zrobił pauzę. Podszedł do mnie i złączył nasze usta. Położyłam dłonie na jego torsie, ale go nie odepchnęłam. Chciałam tego, ale nie myśląc odwzajemniłam jego gest. Był to długi, namiętny pocałunek, aż do utraty tchu. Nasze usta pracowały w równym tempie. Obojgu nam tego brakowało. Tej nutki namiętności pomiędzy nami i chwilki prywatności. Bez krzyków, kłótni i łez. Wplotłam palce w jego włosy. Chłopak chwycił mnie za uda i przygwoździł do ściany, nadal zachłannie mnie całując. Po paru sekundach tego przyjemnego zbliżenia, otrząsnęłam się. Powoli i niechętnie kończyłam pocałunek. Pomimo jak bardzo chciałam się poddać, to nie mogłam mu się od tak oddać. Oparł swoje czoło o mojej.
- Ale mi ten chuj Austin przeszkodził. - dokończył.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Wchodzi, zaczyna mówi o swoich uczuciach i całuje mnie, odbierając mi zdolność mówienia.
Odchrząknęłam i rozbroiłam jego palce na swoich nogach. Postanowiłam nie odpowiadać.
- Przyniosę Ci zaraz kołdrę. - wymamrotałam i odeszłam kawałek. Poczułam jak owija swoją dłoń wokół mojego nadgarstka, a chwilę później stałam już odwrócona do niego przodem.
- Nie chcę Cię stracić.
- Już straciłeś. - odpowiedziałam i popatrzyłam mu w oczy. Ból w zielonych oczach, który sprawiał, że miękły mi kolana.
- To pozwól mi się odzyskać. - powiedział i przybliżył swoją twarz do mojej. Położyłam ręce na jego torsie i odsunęłam się lekko od niego.
- Nie. Już za późno. - szepnęłam. Uwolniłam się z jego uścisku i poszłam wyciągnąć dodatkową kołdrę. Podałam ja loczkowi, razem z poduszką.
- Daj mi jeszcze jedną szansę. - powiedział gdy chciałam już wychodzić z pokoju. Odwróciłam się i spojrzałam na niego, stojącego z kołdrą i ze spuszczoną głową. Wyglądał jak mały chłopczyk, który w środku nocy przychodzi co rodziców i pyta się czy może z nimi spać.
- Dobranoc, Harry. - powiedziałam i uniosłam delikatnie prawy kącik ust. Wyszłam z pokoju i udałam się do swojej sypialni. Rzuciłam się na łóżko, wyczekując upragnionego snu, który chociaż na chwilę wyrwałby mnie z rzeczywistości.

***

Obudziłam się o wiele za późno. Spojrzałam na zegarek na telefonie i gdy zorientowałam się, że jest po dziewiątej, ogarnęła mnie panika. Dwadzieścia minut temu miałam być w restauracji. Zrzuciłam z siebie kołdrę i biorąc pierwsze z brzegu rzeczy z szafy, pobiegłam do łazienki. Ubrałam się i bransoletkami zakryłam mniejszą już ranę na ręce.
Weszłam do kuchni i zgarnęłam jednego naleśnika, którego smażyła Chloe. W pokoju siedział również Harry. 
- Hmm... Patrz kogo znalazłam rano na kanapie. - powiedziała przerzucając naleśnika. Spojrzałam na chłopaka, który siedział kompletnie bez życia. Musiał nieźle wczoraj popić. 
- Gdzie byłeś? - zapytałam. 
- Co Cię to interesuje? - podniósł na mnie swój wzrok. Miał takiego kaca, że aż mi się go żal zrobiło. 
- Wiesz... Ciekawi mnie to. Nie każdy przychodzi w środku nocy do swojej byłej żeby zrobić jej serię wyznań miłosnych, a potem zacząć ja całować. - powiedziałam. I Chloe, i Harry, popatrzyli na mnie jak na wariatkę. Ona nic nie wiedziała,a on... pewnie nie pamięta. - Nie ważne. Idę, bo i tak już mnie chcą pewnie udusić za spóźnienie. - oznajmiłam i poszłam na korytarz. Założyłam buty i chciałam wychodzić, kiedy czyjeś ręce na mojej tali. Odwróciłam się i wpadłam na tors loczka. 
- Pamiętam co mówiłem. - powiedział. - Daj nam jeszcze jedną szansę. Wczoraj przez tą chwilę czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na ziemi. Wiem, że Ty też, bo czułem jak się uśmiechałaś. 
- To nie ma znaczenia. Była noc, a ja nie kontaktowałam. 
- Proszę przemyśl to. 
- Harry, nic nie dzieje się przypadkiem. Tak może po prostu musiało być... - dodałam cicho. 
- Nie wierzysz w to co mówisz. - powiedział. Cholera, czemu on mnie tak dobrze zna? 
- Wierzę w to. - skłamałam. Pokręcił głową. 
- Nie prawda. Przemyślisz to? - ciągnął dalej. 
- Nie zmienię swojej decyzji, ale jeżeli ma to Ci dać jakąś satysfakcję to tak. Przemyśle. - powiedziałam. - Muszę już iść. - odsunęłam się od niego. - Cześć. - rzuciłam na pożegnanie, wychodząc z mieszkania. Cholera jasna, czemu to musi być takie trudne. 


* cytat z Alchemika, Paulo'a Coelho'a.

---------------------------------------------

Hej, kochani dziękuje za napisanie czego spodziewaliście się w tym rozdziale :3 Jak widzicie, trochę inaczej się potoczyło, bo Harry się z nikim nie dupnął. Chyba jesteś zadowoleni z tego co wyszło? ;d
Jestem podekscytowana tym co będzie niedługo :3 Powiem wam tyle - wyczekujcie. ♥

Szacując, zostało nam plus, minus 14 rozdziałów. Ta część chyba będzie miała 20 rozdziałów, bo potem... hm... zobaczymy, zdecydujecie :)

Komentujcie! ♥♣☺

1 komentarz:

  1. Świetne, czekam na kolejne rozdziały, bo mocno wkręciłam się w tą historię.

    OdpowiedzUsuń