sobota, 10 stycznia 2015

CZĘŚĆ II: Rozdział 11

*trzy dni później*

`Holly's POV

Nigdy w życiu nie czułam się aż tak strasznie jak dziś. Nie przespałam połowę nocy, bo było mi tak nie dobrze, że nie chciałam zwymiotować sobie do łóżka. Nawet gdybym chciała pobiec lada moment do łazienki, to kolejną przeszkodą był Harry, który oplatał mnie ręka w tali.
Alex wczoraj wyszła ze szpitala, więc postanowiłyśmy wprowadzić się do naszego mieszkania ponownie.  Jest już z nią zdecydowanie lepiej, ale nadal jej bardzo ciężko. Nie dziwie się jej w końcu do cholery straciła dziecko!
Nad ranem polepszyło mi się trochę, co pozwoliło mi zasnąć dzięki czemu pospałam sobie te 4 godziny. Może bym pospała dłużej, ale obudził mnie Harry. Co prawda miło, bo obdarowywał moją szyję delikatnymi pocałunkami. Przez te ostatnie dni zachowywaliśmy się niemal jak para. Nawet nasi przyjaciele po parę razy pytali się, czy przypadkiem nie jesteśmy znowu razem. W sumie może moglibyśmy odbudować to co było, pozwalam mu na tyle, gdybym się nie zgodziła to raczej wszyscy by pomyśleli że coś ze mną jest nie halo.
- Zostaw mnie, Hazz. - wymamrotałam chowając głowę w poduszkę.
- Nie zostawię Cię. Nigdy. - wymruczał w moją szyję.
- To bardzo cieszę się z tego powodu, ale teraz byłoby mi miło gdybyś pozwolił mi spać. Nie zmrużyłam oka przez połowę nocy.
- Co się dzieje? - zapytał.  Wyczułam troskę w jego głosie, którą wyczuć można było na kilometry.
- Nie dobrze mi po prostu. - wymamrotałam. - Byłabym wdzięczna gdybyś mi zrobił herbatę.
- Okej. Zwykłą?
- Zwykłą. - potwierdził. Cmoknął mnie w policzek i wyszedł z łóżka zostawiając za mną zimne miejsce. - Ale wróć tu szybko! - powiedziałam za nim wyszedł. Zaśmiał się i powiedział krótkie "okej".
Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na sufit. Dawno nie spałam w swoim studenckim łóżku, chociaż nie narzekam co do tego, które stoi w moim domowym pokoju. Szczerze powiedziawszy, tamto jest chyba wygodniejsze niż to, w którym się znajduję. Przymknęłam oczy i zaczęłam sobie coś nucić, aż się coś we mnie odezwało, co kazało mi od razu pobiec do łazienki. Zerwałam się pędem z łóżka i skierowałam się do pomieszczenia, które dzięki Boże znajdowało się obok mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i nachyliłam się nad muszlą, ale nic. Odetchnęłam głęboko. Może byłoby mi lepiej gdybym zwróciła to co trzeba? Byłam niemal pewna, że zaszkodziło mi wczorajsze, wieczorne spaghetti. Już raz po nim miałam problemy z żołądkiem i szczerze powiedziawszy nie chciałabym przeżywać tego od nowa. Posiedziałam jeszcze chwilę na brzegu wanny, ale nic. Tak jak chciało mi się wymiotować to teraz nic. Westchnęłam ciężko i pomimo tego postanowiłam umyć zęby. Przeczesałam włosy szczotką i wróciłam do pokoju, gdzie leżał Harry z półprzymkniętymi oczami.
- Idź spać. - powiedziałam kładąc się obok niego. Była siódma rano, więc szczerze nie dziwię się, że jest zmęczony. Ostatnio nie wstawaliśmy zbyt wcześnie, więc na pewno nasze organizmy się rozregulowały.
- Nie jestem zmęczony. - wymruczał i przyciągnął mnie do siebie. Schowałam się w jego ramionach, kładąc głowę na jego torsie. - Źle się czujesz? - zapytał sennym głosem.
- Nie. - skłamałam. Chciałam żeby poszedł spać. Codziennie mają próby od rana do wieczora, więc chciałabym żeby się wyspał. 
- Nie kłam. - powiedział. Wywróciłam oczami.  
- Harry, idź spać. Na nic Ci nie wyjdzie to śledztwo Sherlocka'u. - powiedziałam. 
- Nie umiem spać z myślą, że leżysz obok mnie i nie możesz zasnąć.
- Jest lepiej. Naprawdę. - powiedziałam K cmoknęłam go w policzek. - Ale miło mi, że o mnie dbasz. - uśmiechnęłam się do niego lekko. 
- Eh, Holly, Holly. Co ja  Tobą mam. - westchnął. - Może Ci rozmasować brzuch. 
- Idź spać. 
- Ale... 
- Idź spać! - powiedziałam z niecierpliwiona.
- No okej. Dobrarano. - powiedział. Zaśmiałam się słysząc to połączenie. 
- Dobrarano. - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego mocniej. Po paru minutach usłyszałam, że mój strażnik zasnął. Patrzyłam jak jego klatka miarowo podnosi się i opada, aż w końcu sama zaczęłam być zmęczona co mnie bardzo ucieszyło. Spojrzałam na stolik gdzie stała moja herbata. Napiłabym się jej, ale jest mi za wygodnie. Przymknęłam oczy i w ciągu paru chwil zasnęłam. 

~*~

- Harry, przestań! - zwijałam się ze śmiechu kiedy loczek mnie łaskotał. Nie było określonego powodu dlaczego to robił. Twierdził że po prostu mu się nudzi. 
- Nie? 
- Tak! - zaśmiałam się. Nie mogłam nabrać już powietrza z ciągłego śmiechu. - Zrobię wszystko tylko mnie puść! - wydyszała. 
- Wszystko? - chłopak przestał ją łaskotać i popatrzył na mnie pytająco. Kiwnęłam głową w odpowiedzi i wzięłam głęboki wdech. 
- Zmęczyłam się. - westchnęłam. 
- Pocałuj mnie. 
- Co? - zapytałam zdziwiona, ale chłopak w odpowiedzi zaczął mnie ponownie łaskotać. Nie mogłam już dłużej tego wytrzymać, więc po prostu przyciągnęłam do siebie Styles'a i przywarłam ustami do jego warg. Oczywiście chłopak odwzajemnił pieszczotę a nawet ją stopniowo pogłębiał. Całowaliśmy się namiętnie i powoli. Nigdzie nam się nie śpieszyło, a ten pocałunek dawał nam przyjemność. Za każdym pocałunkiem, za każdym kocham Cię, Harry sprawiał, że zakochiwałam się w nim co raz mocniej. Nie wiem czy można jeszcze bardziej kogoś kochać, ale jeżeli tak, to na pewno moja miłość do niego wzrastała niż stawała się słabsza. Chciałam mu dzisiaj powiedzieć, że chce spróbować. Spróbować dać szansę nam. 
Zmieniliśmy pozycję na łóżku i teraz to ja siedziałam okrakiem na jego brzuchu, dalej go całując. Nasza relacja jest bliżej nieokreślona. Chyba żadne z nas nie wie o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi. 
- Hmm... - wymruczałam po skończonym pocałunku. Na koniec zadziornie pociągnęłam za jego dolną wargę. - Chyba mieliśmy oglądać film z naszymi przyjaciółmi. 
- Film poczeka. - powiedział i zaczął całować moją szyję. 
- Niekoniecznie. - zaśmiałam się. Nie chciałam kończyć tej przyjemnej chwili, ale naprawdę bardzo chciałam obejrzeć go. - Chodź. - zarządziłam i wstałam z łóżka, ale przy tym poczuła silne kręcenie się w mojej głowie, przez które o mało nie upadłam. Czułam ręce podtrzymujące mnie ręce w tali. 
- Wszystko dobrze? - zapytał Harry. 
- Tak. - odpowiedziałam bez wahania z przekonaniem, że to pewnie chwilowe. 
Wyszłam z pokoju i w połowie korytarza podparłam się ręką o komodę. Czułam się jak na karuzeli. W mojej głowie kręciło się z taką siłą, jakbym przedawkowała tę zabawę. 
Chwilę później czułam jak moje nogi robią się jak z waty, żeby zaraz zsunąć się powoli na podłogę. Jedyne co czułam to jak ktoś mnie łapie. Dalej była tylko ciemność i otaczająca moją głowę cisza. 
___________________________________
Przepraszam, że dzisiaj taki krótki, ale nie mogę nic już więcej tutaj napiać xD Mam nadzieję, że następny będzie dłuższy i że też będę miała więcej czasu na napisanie, a nie jeden ranek ;d
Co sądzicie o nagłym zemdleniu Holly? 


2 komentarze: